W poszukiwaniu Św. Grilla

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
Tom4sz

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#211

Post autor: Tom4sz »

Kurde, każdy jakieś talenta tu posiada wyjątkowe...
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38944
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#212

Post autor: wpk »

Maciek, mamy U-li dożywotkę.
Tom4sz, dla Ciebie na pewno też się coś znajdzie. :D
puch24

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#213

Post autor: puch24 »

Eh, pytałem, co masz z matmy, a sam dałem dupy. Tak dzieliłem 55/2, że wyszło mi 22,5... :-(
Oczywiście 27,5, ale to tylko gorzej, bo mamy 148 mm, czyli 250 - 148 = 102 mm luzu pomiędzy przodem obiektywu a obiektem. :-(
Cały Wasz podziw okazuje się chybiony... :-P

Woytek faktycznie ma taki głos, że przyjemnie byłoby słuchać nawet wyroku śmierci.
A propos talentów: ja nie umiem fotografować, ale przeczytałem o tym parę książek. :-P
A parametrów obiektywów nie mam w głowie, liczby wziąłem z tabelki. Ale zasadę wziąłem z głowy.
I co z tego mam? :evil:
puch24

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#214

Post autor: puch24 »

Owix,
Powiedz Uli, że ja napiszę, Woytek jej przeczyta, a Ona odleci w extazie! :-D
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#215

Post autor: Owain »

Hmm. Czytać można wszystko. Nawet instrukcję obsługi kałasznikowa -> wieczór z piosenką.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
puch24

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#216

Post autor: puch24 »

Oczywiście to moje pobieżne wyliczenie będzie słuszne dla obiektywu o naprawdę stałej ogniskowej, bez IF. Jeśli ten Sony ma IF (nie wiem, czy ma, ale wszystko na to wskazuje), to znaczy, że skraca on ogniskową przy fotografowaniu z bliska (na co wskazywałaby odległość 16 cm MFD), co wymusza fotografowanie z bliższej odległości, niż wyliczyłem, ale, z drugiej strony, obiektyw nie zmieniałby długości. Ale, tak czy tak, odległość obiektywu od obiektu będzie niewygodnie mała.
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#217

Post autor: Owain »

W sumie warto mieć takich dwóch Ojców od Fotografii. Jeden ci powie o deusie a drugi o machinie. :) Lepsze to niż fotograficzne książki;) Dobre zdjęcie da się zrobić nawet młynkiem do kawy. Ale warto wiedzieć, jak grubo mielącym ;) Czuję, że dojrzewam fotograficznie w tempie szybkim, choć po owocach nie widać. Ale mi się to we łbie kształtuje. :D
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Ligo

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#218

Post autor: Ligo »

Owain pisze:Czuję, że dojrzewam fotograficznie w tempie szybkim
Zdecydowanie!
Owain pisze:Potrzebuję 4 tys na nowy laptop i jakieś 12 tys na nowe obiektywy. Fuck!
:mrgreen:

Dodano po 1 godzinie 33 minutach 29 sekundach:
Czy mówiłem już, że fotografia to schorzenie zaraźliwe i nieuleczalne?
puch24

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#219

Post autor: puch24 »

Wiecie co, tak sobie pomyślałem, po tym, co wczoraj napisałem o tym, że OKD można potłuc te wszystkie wzory do obliczeń makro, publikowane w książkach w latach 70-tych i 80-tych, i nawet 90-tych.
Obrazuje to jednak, jak wielkie zmiany zaszły w optyce (i w rynku sprzętu foto) od tamtych lat.

W czasach, gdy pisano te książki i umieszczano w nich te wszystkie wzory, obiektywy, używane do makrofotografii, miały "sztywną" konstrukcję, tzn. były to sztywne bloki soczewek, wysuwane do przodu na ślimaku albo pierścieniami pośrednimi czy mieszkiem. Zmieniała się odległość obiektywu od błony, ale nie zmieniały się parametry samego obiektywu.
Ale już w latach 70-tych zaczęto stosować w makroobiektywach układy CRC (Close Range Correction, w nomenklaturze Nikona, przez innych nazywane Floating Lens lub t.p.), i były to dwa oddzielne ślimaki, powodujące, że przy nastawianiu na blisko pewne grupy soczewek przesuwały się względem siebie, korygując przebieg światła przy zdjęciach z bliska. Dlatego np., przy korzystaniu z takiego obiektywu z pierścieniami pośrednimi, lepiej jest użyć krótszego pierścienia, a obiektyw nastawić na najbliższą odległość, niż użyć dłuższego pierścienia, a obiektyw nastawić na nieskończoność. Bo przy tych różnych ustawieniach nie jest to "ten sam obiektyw"! ;-) Ale taka płynna zmiana "budowy" obiektywu wpływa na jego ogniskową - może nieznacznie, ale jednak. Więc wszelkie wzory przestają się sprawdzać, a przynajmniej robią się trochę niedokładne, bo obiektyw ma inną ogniskową przy nastawieniu na nieskończoność, a inną przy nastawieniu na 25 cm.
Właściwie wypadałoby jeszcze dodać, że wszystkie te wyliczenia mogą być niedokładne przez nieznajomość faktycznej ogniskowej obiektywu, a ta rzadko jest podawana. Nominalnie wynosi np. 50 czy 55 mm, ale faktycznie większość 50-tek ma ok. 52-53 mm (podawały ją np. pisma amerykańskie i brytyjskie przy testach obiektywów). Przy zastosowaniach amatorskich nie ma to wielkiego znaczenia, ale np. przy reprodukcji do celów naukowych, gdy istotne jest dokładne oddanie realnych wymiarów, może mieć znaczenie.
Przykładowo, znany Tamron macro 2,8/90 z końca lat 90-tych i 2000-nych (wersja bez stabilizacji) ma taką korekcję, która działa w ten sposób, że cały blok obiektywu wysuwa się do przodu przy nastawianiu na bliskie odległości... z wyjątkiem ostatniej, tylnej soczewki, która jest nieruchoma. Jest to więc jakaś odmiana CRC, i na pewno jakoś tam wpływa na zmianę faktycznej ogniskowej obiektywu, co może spowodować, że obliczenia na papierze będą niedokładne.

Obecnie jednak coraz więcej makroobiektywów ma konstrukcję zupełnie zamkniętą, a ostrzenie odbywa się wewnętrznie (IF, Internal Focusing), co oczywiście powoduje zmianę ogniskowej obiektywu, i to, jak podejrzewam, znaczną. Takim obiektywem jest np. Tamron macro 2/60. Jest to bardzo wygodne, obiektyw przy ostrzeniu nie zmienia długości, nie wysuwa się do przodu, mniejsza jest szansa trącenia obiektu obiektywem, itd., ale ogniskowa na pewno znacznie się skraca, pewnie do jakichś 40, może nawet 35 mm? Trzeba by to jakoś sprawdzić.

W każdym razie, wszystko to razem powoduje, że większość tych mądrości, zawartych w tych starych książkach, trzeba co najmniej uzupełnić i uwspółcześnić.

Podobnie weryfikacji wymaga to wszystko, co w dawnych latach napisano o zoomach. Na przełomie lat 70 i 80, gdy zaczynałem być bardziej świadomy techniki fotograficznej, w ofercie wielkich firm (Nikon, Canon, Pentax, Minolta, Olympus) było stosunkowo niewiele zoomów. Królowały ciągle obiektywy stałoogniskowe i najczęściej były dostępne w wielu wariantach, o różnych otworach względnych. Zoomów było niewiele, i zwykle pokrywały niewielkie zakresy, najczęściej 2x - 3x. Zoomy o bardziej ambitnych parametrach najczęściej były produktami firm niezależnych, a poważni producenci nie bawili się w nie, bo nie były w stanie zapewnić wystarczającej jakości obrazu.
Przez wiele lat firmy opierały się zgodzie na zastosowanie zmiennego otworu względnego, i upierały się przy zoomach o stałym świetle. Dopiero bardziej masowa zgoda na zmienny otwór spowodowała wielki wysyp najrozmaitszych zoomów, bo możliwość ograniczenia otworu na długim końcu pozwoliła uprościć konstrukcję, itp. Na pewno przyczyniło się też do tego rozpowszechnienie pomiaru błysku TTL, który na początku lat 80-tych stosowany był tylko w nielicznych drogich aparatach. Zmienny otwór obiektywu powodował problemy z ekspozycją, gdy błyskiem sterował czujnik na lampie i nie mógł uwzględniać zmiany otworu obiektywu wraz z ogniskową. Np. Nikon w modelach EM i FG-20 zastosował taką automatykę współpracy z lampą, która nie zapewniała prawidłowego działania z zoomami o zmiennym otworze - właściwe naświetlenie zapewniane było tylko przy najdłuższej ogniskowej. Dlatego też wszystkie trzy zoomy Series E, przeznaczone specjalnie do tych aparatów, "z uporem maniaka" miały stały otwór względny. ;-)

Bardzo istotnym przełomem w zoomach było zastosowanie wewnętrznego ogniskowania (IF), co stało się gdzieś na przełomie lat 90-tych i 2000. Chyba pierwszym takim zoomem była kolejna wersja szlagieru Tamrona, 28-200, która w końcu, dzięki IF, pozwalała ostrzyć z sensownie bliskich odległości.
Wcześniej wszystkie zoomy ostrzyły poprzez obrót przedniej soczewki i odsuwanie jej od reszty soczewek. Powoduje to pewne skracanie ogniskowej, i pozwala tworzyć ostry obraz obiektów, znajdujących się bliżej. Ale, niestety, rozwiązanie to ma tę wadę, że sensownie działa tylko dla najdłuższej ogniskowej. Im krótsza ogniskowa, tym bardziej może wzrastać np. winietowanie. Poza tym, typowa zasada, że MFD obiektywu to ok. 10x ogniskowa, w przypadku zooma miała zastosowanie tylko dla najdłuższej ogniskowej. Np. zoomy 35-70 zwykle nastawiały się na ok. 70 cm, a nie na 35. Zoomy 80-200 zwykle nastawiały się na ok. 1,5 - 1,8 - 2 m, a nie na 80 cm. Przy długiej ogniskowej było to OK, ale przy krótszych już znacznie ograniczało. W zoomy wbudowywano więc czasem różne mechanizmy "makro", pozwalające fotografować z bliższych odległości; bywały one bardzo różnie rozwiązywane. Ale wszystko to były półśrodki.
Pod koniec lat 80-tych pojawiały się dość masowo różne zoomy klasy 35-200(210) i 28-200(210), które miały kuriozalnie dużą MFD, odpowiednią dla długiego końca, czyli 2 m. 2 m przy 200 mm jest OK, ale 2 m przy 28 mm? Paranoja!
I w końcu Tamron (może się mylę, może był jakiś inny wcześniej, ale Tamron na pewno jest najlepiej znany) zastosował IF (ogniskowanie wewnętrzne), które w końcu rozwiązało problem MFD także przy krótszych ogniskowych. Ten pierwszy Tamron miał zmienną MFD, zależną od ogniskowej, ale już bardzo sensowną: 0,95 m przy 28 mm, stopniowo skracającą się dla dłuższych ogniskowych i spadającą do 0,52 m przy ok. 100 mm, a potem wydłużającą się do 0,8 m przy 200 mm. To był przełom. Tyle, że - o czym mało który producent mówił - odbywa się to kosztem skracania ogniskowej, i to znacznego. Szacowano, że przy 200 mm i MFD rzeczywista ogniskowa tego Tamrona wynosi gdzieś ok. 100 mm.
Z kolei w Tamronie 24-135, który ma MFD 0,4 m, szacuję, że ogniskowa 135 mm spada gdzieś do ok. 60 mm.

Wszystko to powoduje, że te rozmaite mądrości z dawnych książek, choć oczywiście nie stały się nieprawdą, to wymagają znacznej weryfikacji i uwspółcześnienia. Czasem widzi się na niektórych forach, gdy ludzie wytaczają tę artylerię i posługują się tymi starymi wzorami, nie biorąc pod uwagę, że konstrukcja obiektywów zmieniła się, a wzory te obowiązują tylko dla starych obiektywów o klasycznej budowie.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38944
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: W poszukiwaniu Św. Graala

#220

Post autor: wpk »

Maciek, po przeczytaniu aż założyłem czapkę - by ją zdjąć!
ODPOWIEDZ