Za mało jesteś skoncentrowana i widzisz tylko te które najbardziej rzucają się w oczy, albo zapamiętałaś z przedszkola.
One nie są nawet mocno trujące, sraczka i wymioty co najwyżej, ale podobno jakie efekty wizualne, po spożyciu wszystko wydaje się mniejsze.
hehee, podobno wszystkie grzyby są jadalne.
Znam inne co robią prawdziwe halo
NIe, no ja to mam mieszany stosunek do natury. Tzn. kocham jak najbardziej ale taką wiesz, cywilizowaną. Mogę kroczyć leśną drogą o.. bo robaki, pajątki, fuuja. Nie nie to nie na moje nerwy. Ja mogę podziwiać z daleka. I kupić na targu.
aisoglaM pisze: ↑22 paź 2020, 15:51
hehee, podobno wszystkie grzyby są jadalne.
Zwłaszcza muchomor zielonkawy inaczej sromotnikowy o którym mówi się, że zawiera najsilniejszą truciznę występującą w naturze.
Ostatnio chyba z 3 osoby zeszły po nim chyba w Gorzowie Wklp. Często mylony z kanią.
aisoglaM pisze: ↑22 paź 2020, 15:51
Znam inne co robią prawdziwe halo
nawet zwykły budapren robi halo
aisoglaM pisze: ↑22 paź 2020, 15:51
NIe, no ja to mam mieszany stosunek do natury. Tzn. kocham jak najbardziej ale taką wiesz, cywilizowaną. Mogę kroczyć leśną drogą o.. bo robaki, pajątki, fuuja. Nie nie to nie na moje nerwy. Ja mogę podziwiać z daleka. I kupić na targu.
Ja lubię nawet czasami upierdolić się od tej natury, ftedy ją czuję bardziej.
Ostatnio zmieniony 22 paź 2020, 16:03 przez nordenvind, łącznie zmieniany 2 razy.
aisoglaM pisze: ↑22 paź 2020, 16:02
o widzę kolega, koneser i smakosz starej szkoły
A weś pszestań. f tem zezonie jestem na grzybach pierwszy raz od dzieciństwa.
Wymądrzam się ponieważ obejrzałem ostatnio na YT 90min pogadankę Justyna Kołka największego ponoć eksperta w PL.
aisoglaM pisze: ↑22 paź 2020, 16:02
o widzę kolega, koneser i smakosz starej szkoły
A weś pszestań. f tem zezonie jestem na grzybach pierwszy raz od dzieciństwa.
Wymądrzam się ponieważ obejrzałem ostatnio na YT 90min pogadankę Justyna Kołka największego ponoć eksperta w PL.
ok
Ojciec był grzybiarzem, matka płakała ja musiała przebierać i obrabiać te pełne kosz co tydzień każdej jesieni.
Gdybym jeszcze ja z nim jeździł, pewnie byśmy ją zabili
Ło kurdek...Tradycja, piękne imię dla dziewczynki
U mnie w rodzinie, dziadek był zapalonym grzybiarzem. Borze szumiący, On to kochał. Teraz z perspektywy czasu wiem, że pewnie uciekał przed kobietami do lasu (w domu 4 baby). Brał mnie na te wyprawy podkładał grzyby, żebym ja je odnajdywała ale ja je rozdeptywałam co najwyżej. Najbardziej w wyprawach podobało mi się drugie śniadanie na kocu. I tak też zostało w "dorosłym' życiu. W każdym razie jak umarł, to i temat grzybowy umarł był też. Jedynie akceptowalne są kurki i boczniaki.
Na typowo męskim grzybobraniu ojca z kolegami nieodłącznym elementem była degustacja vutki stołowej w lesie... taka tradycja.
Boczniaki chyba dzisiaj widziałem, ale nie byłem pewny czy to nie jakaś inna zaraza