Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A jakie stosujesz - zwykłe czy bezlaktozowe?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zwykłe. Stans konkretnie, bo nie krzepnie i nie trzeba co chwila dolewać do opon.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Słyszałem, że kiedyś dolewało się w opony rowerowe mleko... mleko. W sensie że prawdziwe.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja tam old school. Wożę ze sobą 3 łyżki, dętkę, pompkę i do tego jeszcze scyzoryko-narzedziowniczek.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Do pomidorowej, ogórkowej i zalewajki? Szacunek!
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wiem po co. Zupełnie bezsensowny pomysł. Ja o takim czymś w każdym razie nie słyszałem, ale na uszczelniacz opon wszyscy mówią mleko. Zatem o ile ktoś zaznajomiony z tematem wie, że chodzi o płynny lateks w zasadzie, o tyle lajkonik robi wielkie oczy i zastanawia się czy musi być pełnotłuste czy jednak 2% wystarczy. Wiem, bo mam to samo jak opowiadam ludziom, dla których rower to nie styl życia.
Dętkę w zapasie trzeba mieć, nawet z mlekiem, z którym z reguły nic się nie dzieje, ale jak już zaczyna to jest grubo.
Klucze i pompkę też wożę. Mam zestawy w małych pojemnikach, które mieszczą się w koszyku na bidon.
Trzy łyżki to i tak dużo. Czasem dwie się przydają zdjęcia opony, trzech nigdy nie musiałem użyć. Zwykle wystarczy jedna.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Do opon Woytuś.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tomek, poszukaj, popytaj, bo moje info pochodzi sprzed lat i z klimatów wioskowych, ale mam wrażenie, że może faktycznie lata temu wlewano mleko, może niewiele to dawało, ale coś dawało. Coś jak pajęczyna z chlebem zamiast penicyliny :>
Sowy nie są tym, czym się wydają...