Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

off-duty
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3281

Post autor: Owain »

samek pisze: 08 paź 2017, 19:15
A Porto wypiliśmy, a na piechotę za daleko na stację.
Mamy napoczęte Porto. Patrzę właśnie na nie łapczywie :> Wpadaj.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
samek

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3282

Post autor: samek »

Owain pisze: 08 paź 2017, 20:08
samek pisze: 08 paź 2017, 19:15
A Porto wypiliśmy, a na piechotę za daleko na stację.
Mamy napoczęte Porto. Patrzę właśnie na nie łapczywie :> Wpadaj.
Na piechotę? :shock:
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3283

Post autor: Owain »

Po Porto odradzam prowadzenie auta ;)
Sowy nie są tym, czym się wydają...
samek

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3284

Post autor: samek »

Owain pisze: 08 paź 2017, 20:10 Po Porto odradzam prowadzenie auta ;)
To nie idę.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8699
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3285

Post autor: vid3 »

#protestmedyków
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38953
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3286

Post autor: wpk »

Dobrze wiesz, że nie zdąży. :mrgreen:
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9555
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3287

Post autor: rbit9n »

ja bym wpadł na porto, ale...
ale nie ważne, ważne że Motor wygrał zawody żużlowe.
ŻÓŁTO - BIAŁO - NIEBIESCY!!!
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3288

Post autor: puch24 »

Wiecie, coraz bardziej mi się odechciewa, gdy patrzę na tę wszechobecną i potężniejącą bylejakość tego wszystkiego, co jest wokół. Padają wszystkie ostatnie bastiony tego, co było oznaką tego, co dobre i porządne. Otacza nas coraz powszechniejsza tandeta, w edukacji, w pracy, w zachowaniu, w postępowaniu wobec innych. Wszystko jest coraz bardziej byle jakie, partackie, i coraz większa jest powszechna akceptacja tego w społeczeństwie. Dążenie do "doskonałości" albo wymaganie jej od innych jest postrzegane jako niepotrzebne, stresujące (to akurat słusznie! ;-) ), niemodne, staroświeckie, niepostępowe, itd.

Jest taki dowcip o tym, jak po latach spotyka się dwóch kolegów z politechniki, i pytają się wzajemnie, co u nich. I jeden mówi:
- Wiesz, jak sobie pomyślę, co ze mnie za inżynier, to boję się iść do lekarza.

Często studenci mówią mi, że trója jest dla nich oceną całkowicie zadowalającą. Co więcej, oni ciągle nie uczą się po to, żeby coś wiedzieć czy umieć, tylko po to, żeby zaliczyć, żeby dostać dobrą ocenę. Tylko to jest ważne, tylko to się liczy. To chyba podstawowy defekt naszego systemu szkolnictwa, od samego przedszkola: uczniowie uczą się nie dla siebie, tylko dla ocen, rodziców, nauczycieli. Bo w żaden sposób nie pokazuje im się, że z tej wiedzy mogą jakoś skorzystać, jakoś ją wykorzystać na swą korzyść.
Gdy słyszę, że trója jest całkowicie wystarczającą oceną, pytam ich, czy chcieliby iść do lekarza, który przez całe studia przeszedł na trójach, mieszkać w domu, postawionym przez takiego architekta, jechać przez taki most i takim samochodem? No nie! Oczywiście, wszyscy inni powinni być uczniami piątkowymi, tylko ja mogę być trójkowym i nic złego z tego nie wynika.
Potem idą do pracy, i tu często następuje pierwsze poważne zderzenie z rzeczywistością, bo okazuje się, że praca zarobkowa nie jest oceniana w skali szkolnej, tylko binarnie, zero-jedynkowo. I nagle okazuje się, że pracy nie można wykonać na dwójkę, trójkę, czwórkę albo piątkę, tylko albo dobrze, albo źle... No i jest zonk. Nagły pad systemu. Jak to? Nie można tego zrobić inaczej, niż dobrze?

Gorzej, że coraz częściej praca takich ludzi nie jest oceniana ani weryfikowana przez nikogo, albo jest oceniana przez osoby równie niekompetentne, jak te, które ją wykonywały.

Jakiś czas temu czytałem artykuł o tym, że w wielkich korporacjach posadzono na stanowiskach decyzyjnych bardzo wiele młodych osób bez wiedzy i doświadczenia, i dano im bardzo dużą władzę, swobodę w nieskrępowanym podejmowaniu decyzji o kluczowym znaczeniu dla finansów i rozwoju firm. Co więcej, uznano, że wielostopniowy system zarządzania i podejmowania decyzji spowalnia, hamuje rozwój, itd. - dlatego decyzje tych młodych osób często nie były przez nikogo weryfikowane i zatwierdzane. Być może to właśnie w dużym stopniu przyczyniło się do kryzysu z ~2008 roku...

Na mniejszą skalę widzimy to właśnie w rozmaitych publikacjach. W sytuacji, gdy przede wszystkim liczy się prędkość i niski koszt, nie można zadbać o jakość. Wiadomo, że z trzech rzeczy: prędkości, jakości i niskiej ceny można mieć tylko dwie na raz. Niestety, ludzie chyba ciągle nie pojmują tej prostej prawdy. Albo mają to w nosie. Wiem o tym, zajmując się trochę tłumaczeniami. Prawie każde tłumaczenie jest niemal zawsze "na przedwczoraj", i najlepiej, żeby nic nie kosztowało. Terminy są często tak piekielnie napięte, że tłumacz ledwie się wyrabia z samym przekładem, a na weryfikację czy choćby pospieszne ponowne przejrzenie tekstu już nie ma czasu. Bardzo często nie jest dokonywana żadna redakcja ani korekta takich tekstów, bo podnosi to koszt i wydłuża czas wykonania pracy.

Co więcej, coraz powszechniejszą praktyką - niedawno czytałem o tym artykulik - jest pomijanie żywego tłumacza w ogóle i korzystanie z Google Translate, i to nawet w dużych, bogatych i wydawałoby się poważnych firmach i organizacjach. Jest parę zdań do przetłumaczenia - eeee tam, po co płacić tłumaczowi i czekać, wrzucimy "na gogle"... No i potem są takie kwiaty, że człowiek naprawdę zaczyna wątpić w podstawy naszego świata... :-( To musi w końcu jebnąć! :-o
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3289

Post autor: Owain »

Maciek!
Nie desperuj. Choćby świat się walił, trzeba trzymać swoje zasady i z dystansem spoglądać na tonący świat. Ja tam jestem niepoprawnym humanistą i wierzę w człowieka, w ludzkość. Ale jak zwykle, zacznijmy od siebie, nawet jak się okaże, że inni nie doszlusują, przynajmniej umrzemy spełnieni ;)
Nie pytaj, co świat może poprawić dla Ciebie, pytaj, co Ty możesz poprawić dla świata. Wówczas, nawet jak świat Cię wychuja, będziesz spełniony. Ty.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#3290

Post autor: puch24 »

He, oczywiście masz rację.
Kolega mówił mi, że podobno narzekania na upadek młodzieży można znaleźć już na sumeryjskich glinianych tabliczkach... ;-) sprzed pięciu czy iluś tam tysięcy lat...
Więc to nic nowego. Każde pokolenie narzeka, że ich następcy są gorsi od poprzedników, a mimo to od kilku tysięcy lat świat jakoś nie chce się zawalić... ;-)
Co więcej, niektórzy nawet twierdzą, że mamy postęp, a nie regres... ;-)

Poza tym wydaje mi się, że na wszystko to patrzymy z perspektywy naszego obecnego wieku, wiedzy i doświadczenia. Dlatego wiedza i umiejętności nastolatka czy dwudziestolatka wydają nam się mikre i niewystarczające. A może tak byśmy pomyśleli, co sami mieliśmy w głowach i co umieliśmy wtedy, gdy sami byliśmy w ich wieku?
Jako nauczyciel czasami staram się o tym pamiętać... ;-)
ODPOWIEDZ