Potem wychodzą takie nie wiadomo jakiego...

Marne to pocieszenie. Przeważnie nie mam tzw. Schadenfreude, czyli zupełnie nie cieszy mnie cudze nieszczęście. Świadomość, że ktoś inny może odwalić kitę, wcale mnie więc nie pociesza...Herr X pisze:Jeśli Cię to pocieszy, to Ci powiem - nie jesteś sam.puch24 pisze:Qrde, nie wiem co jest grane, ale dziś tak się czuję, że mam ochotę kitę odwalić.
Ech..... przypomniała mi się PRLowska fabryka krówek 200m od mojej podstawówki.namoamo pisze:Parę łyżeczek i każdy wkurw przejdzie, poważnie.
Wcale nie jesteś dziwny (pod TYM względem), bo do mnie z tego okresu też najbardziej przemawiałyby Minolty Dynax 5 czy 7. Canony znam słabo, ale jakoś mnie nie porwały, a Nikony F60, 65, 75 i 55 to była totalna żenua i upadek. Z tej serii jeszcze F80 miał najwięcej sensu, choć odpycha mnie od niego to, że do pomiaru światła wymaga obiektywów z procesorem. Poza tym jest świetnym aparatem. Więc kto wie, czy wtedy nie zwróciłbym oka na nielubianą Minoltę, gdybym chciał kupować i nie miał już różnych rupieci do Nikona.rbit9n pisze:
w każdym razie może jestem dziwny, a może na pewno, ale jak wybierałem aparat w 2003 r. to minolta najbardziej mnie przekonała. ani F75, ani EOS300, tylko właśnie Dynax 5.
Benzodiazepin. Ach... Nasen, Afobam, Signopam... Rozmarzyłem się. Pychotki!rbit9n pisze:chyba potrzebujecie laudanum.
spokojnie, wszystko da się zrobić. tylko odbiór osobisty, bo nie chcę podpaść pod aptekę internetową.puch24 pisze:Benzodiazepin. Ach... Nasen, Afobam, Signopam... Rozmarzyłem się. Pychotki!rbit9n pisze:chyba potrzebujecie laudanum.
A coś szybszego?rbit9n pisze:chyba potrzebujecie laudanum.
Suzuki Hayabusa.Herr X pisze:A coś szybszego?rbit9n pisze:chyba potrzebujecie laudanum.