Gdama pisze:Nie wiem co to, ale fajnie plumka. A najfajniej, że już nie u mnie w domu

W moim przypadku z biegiem lat zaczęło coraz bardziej brakować czasu, a jak się nie ćwiczy systematycznie, to rozwój się zatrzymuje. W liceum się z kolegami grało trochę, najpierw u jednego kolegi na poddaszu, potem u drugiego w domu pod miastem, w końcu ogarnelismy jakąś salę. Na studia każdy z nas się rozjechał w inną stronę, z tym że ja najwcześniej, bo reszta towarzystwa była młodsza. A na studiach pierwszy rok z różnych względów był morderczy i się skończyło systematyczne granie. Nie trafił się też nikt, z kim by można było pograć i hobby podupadło. Potem praca, na swojej pierwszej budowie miałem nawet w kontenerze piecyk i gitarę, bo akurat trafił się muzykalny kolega, ale długo to nie trwało. Później pojawiła się Młoda i od kilku lat gitara i bas mieszkają w szafie, ale co jakiś czas wyciągam sprawdzić, czy nie spróchniały. W obecnej firmie, w HQ jedna z salek konferencyjnych nazywa się U2 i jest wyposażona w scenę i standardowy zestaw rockowych instrumentów, ale jakoś mi tam nie po drodze.
Ale zmotywowany zdjęciem jutro może wyciągnę gitarę i sprawdzę, czy palce się jeszcze ruszają.