Atlas, ale ten mitologiczny, niegeograficzny i nieroślinny

[wpk]

Szanowne Towarzystwo, czas leci, człek gnuśnieje, mięśni ubywa a tłuszczu przybywa.
Myślę o jakimś niewyczynowym i kompaktowym ustrojstwie, żebyśmy z Jolą mogli sobie czasem rozruszać kości, stawy, mięśnie brzucha, nóg, rąk...
Ale kompletnie się na tym nie znam - na siłowni w życiu nie byłem i nie zamierzam - wiem tylko, że takie coś Atlas się nazywa.
Musi być nieciężkie i w częściach, by się dało na poddasze wnieść po ciasnych schodach i tam zmontować, i by się zmieściło pod skosami i stropu nie zawaliło.
Jakościowo wolałbym przyzwoite, bym się nie wkurwiał, bo stresu akurat mi nie brakuje. I łatwe w obsłudze być musi.
Doradzicie coś?

[vid3]

Kiedyś (w mieście) wystarczył trzepak.

[wpk]

Mam go i na wsi, ale służy do trzepania i jako kadrowa ramka dla Mećki.
Następny proszę.

[gavin]

Ić pobiegaj. Od cienzarow nie da się schuść, dieta plus stały wysiłek np 2 godziny windsurfingu i ma to sens

[wpk]

Tak, wiem.
Ale Ty utyłeś.
Następny proszę.

[gavin]

jak koniecznie musisz coś kupić to kup orbitka

[wpk]

Już mam.

[gavin]

Ile razy użyty? Wincyj gratów nie poczebne.

[nordenvind]

mniej żreć i więcej sexu najlepiej akrobatycznego !

[wpk]

Kilka lat stoi, działa - jednak nam nie pasuje, dlatego chcemy dla spokoju sumienia przetestować atlasa. Wiem, co myślisz.
Oczekuję sugestii zakupowych.

PS Sex wciąż działa.