Pewną inspiracją był niedawny post o ładnych aparatach i moja wrzutka Nikona F-801 (N8008), który uważam za chyba najładniejszą lustrzankę ever (choć są bliscy konkurenci), a poza tym jest również niezły (choć nie doskonały) ergonomicznie.
Ale są też aparaty, które są całkowitą katastrofą ergonomiczną, których projekty nigdy nie leżały w pobliżu "ergonoma", albo ich projektanci spali albo nie chodzili na wykłady z ergonomii, nigdy nie mieli w rękach makiety projektowanego przez siebie aparatu, i na pewno nim potem nie fotografowali...
 Z całą pewnością w ich projektowaniu nie uczestniczył żaden prawdziwy fotograf (albo i uczestniczył, ale nie miał nic do gadania - wyraził opinię, a potem firma i tak zrobiła po swojemu).
 Z całą pewnością w ich projektowaniu nie uczestniczył żaden prawdziwy fotograf (albo i uczestniczył, ale nie miał nic do gadania - wyraził opinię, a potem firma i tak zrobiła po swojemu). Poniżej kilka moich "faworytów" do "nagrody Darwina" w sprzęcie fotograficznym.
 
				
