Postanowiłem jednak dla jak wsadzić kij w mrowisko. Zobaczymy, czy minie bez echa, czy z echem. Nie zamierzam tam polemizować, po prostu zobaczę, czy będzie reakcja i jaka.
Fakt, że Fuji zawsze robiło wszystko trochę po skosie, do tego stopnia, że np. DxO przestało testować ich aparaty, bo twierdzi, że ich metoda pomiarowa się nie nadaje, a nie zamierzają zmieniać metody pomiarowej.
Miałem kompakt F770EXR (16 MP, zoom 20x), który niestety gdzieś mi zginął - albo ktoś mi go zapie..., albo wypadł mi z kieszeni kurtki. Trochę szkoda, bo to jednak parę groszy było, a aparat był ciekawy, choć dość specyficzny. Na pewno był bardzo kieszonkowy. Zdjęcia z aparatu... hmm... różne. Ale robił też w RAW, i dawało się z nich sporo wyciągnąć. Tyle, że w tych trybach rozszerzonej dynamiki miał 8 a nie 16 MP.
Owiś,
Nie desperuj, tylko rób zdjęcia. Ja też dziś mam taki humor, że mam ochotę albo się powiesić, albo komuś przypier...
I oczywiście nie widzę żadnego sensu w jakichkolwiek moich działaniach. Żeby poprawić sobie humor wydałem na Allegro zupełnie bez sensu trochę pieniędzy, których nie mam...
Więc nie tylko nie widzę sensu w fotografowaniu - na tej samej zasadzie, co Ty: po co fotografować, skoro potem się tych zdjęć nie ogląda, albo nikt inny ich nie ogląda i nie pochwali, itd. No, dobrze, powiedzmy, że takie zdjęcie żyje przez 5 czy 10 minut. Przez tyle czasu, ile je oglądasz, kopiujesz do kompa, obrabiasz... No ale nawet tyle, to jednak jakaś przyjemność. Robisz sobie przyjemność fotografując, obrabiając, a że ta przyjemność trwa krótko? No, trudno. Pomyśl o innych przyjemnościach, które wcale nie trwają dłużej czy wiele dłużej: seksie, dobrym jedzeniu, książce, filmie, rozmowie z kimś lubianym, czy czymkolwiek innym. Żadna przyjemność nie trwa bardzo długo. Idziesz do łóżka. Ile czasu może to trwać? No, powiedzmy, kilkadziesiąt minut. I co, pamiętasz ten konkretny raz do końca życia? Chyba nie, bo są następne razy. Dobre żarcie, w domu czy w restauracji. Ile trwa przyjemność? Maksymalnie parę godzin, ale nie więcej... I jak długo to pamiętasz, czy jak długo to wspominasz? Zwykle do następnego dobrego posiłku. Idziesz sobie nurkować? No, dobra, fajnie jest, ale ile to trwa? Kilkadziesiąt minut maksymalnie. A potem to konkretne nurkowanie zostanie wymazane z pamięci następnymi, podobnymi.
Dlaczego więc oczekujesz, że akurat z robienia zdjęć będziesz czerpał niewyczerpaną

, niekończącą się przyjemność, że jedno zdjęcie będzie Ci jej dostarczało nie wiadomo jak długo? To tak nie jest. Dziś jedno zdjęcie, jutro inne, potem przez parę dni żadne. Poza tym, przecież jest też przyjemność z chodzenia po świecie z aparatem, z manipulowania nim, i nie zawsze musi się to od razu skończyć wiekopomnym zdjęciem, na widok którego klękną narody i będą tak trwały miesiącami. Po prostu nie spodziewaj się zbyt wiele. Nie oczekuj, że jak kupisz aparat za 7 tysięcy, będziesz miał przyjemność taką, jaką się ma za 7 tysięcy...

Pamiętaj, że
hobby polega na tym, by jak największym kosztem osiągnąć jak najmniejszy efekt.
