Things
Re: Things
To prawda.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Things
Ech...
Ligo, grubo.
Ligo, grubo.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Things
O! Ja na total eklipsie tym samym byłem na Wungrach tam i z powrotem, bo z Rzeszy to 6 godzin 

Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Things
W zasadzie nie jestem pewien, co oznacza Twoje "grubo". Czy to grubo, cienko, krzywo, ujdzie, leci czy całkiem do dupy. Bo, że do dupy, to ja wiem. Ale lepszego z tamtego dnia i tamtej górki już nie będzie. Jest mi niewymownie przykro.wpk pisze:grubo.

P.S. Chyba też mam doła.
Poka, poka...Owain pisze:O! Ja na total eklipsie tym samym byłem na Wungrach tam i z powrotem, bo z Rzeszy to 6 godzin
Re: Things
Północny,
Ładne to zdjęcie z tej Mamijki...
e-Ligo,
Ta górka-dołek też bardzo fajne, choć oczywiście zupełnie w inną stronę.
Ładne to zdjęcie z tej Mamijki...
e-Ligo,
Ta górka-dołek też bardzo fajne, choć oczywiście zupełnie w inną stronę.
Re: Things
Fajne. Nadaje się na podpis. Może mi się mud polepszy. Thank you from mountain.puch24 pisze:e-Ligo
Re: Things
Jeśli tu nie pogadamy, to gdzie? Wspólne piwko jak najbardziej, ale ciężko mi to sobie wyobrazić.nordenvind pisze:To jest ogólnie dłuższa dyskusja np. przy piwku, nie na internatypuch24 pisze:Nie tak dawno rozmawiałem o tym z kumplem, i stwierdził, że 20 lat temu człowiek popatrzyłby na mapę w poszukiwaniu nowego kraju do zamieszkania. Teraz potrzebny jest nowy globus...nordenvind pisze: Mówię to z perspektywy zamieszkiwania dwóch innych i całkiem odmiennych miejsc poza Polską....niestety
Nie chodzi mi o państwo, bardziej o zwyczajną codzienność, relację miedzy ludźmi na poziomie prywatnym, zawodowym, z pracodawcą ..... itp
Zwyczajna codzienność... hmm... z mojego punktu widzenia codzienność, kontakty na poziomie prywatnym są bez porównania lepsze w Polsce, za czym bardzo tęsknię. Tam mogłem w każdej chwili i bez zapowiedzi wpaść do przyjaciół, a często też znajomych i nie było nigdy żadnego problemu, aby poświęcili pół godziny na wspólne wypicie kawy.
Na tzw. Zachodzie, mam tu akurat na myśli Dziki Zachód, te relacje są zupełnie inne. Owszem, są dobrzy znajomi, jednak byłoby nietaktem, baa... wręcz nie do pomyślenia, aby nie zadzwonić wcześniej i nie umówić się ze znacznym wyprzedzeniem. To wszystko jest bardzo powierzchowne, kontakty z najbliższymi sąsiadami najczęściej kończą się na "Hi, how are you?", bo każdy żyje swoim życiem i tak naprawdę ma w dupie wszystkich innych. Czyli tu akurat w Polsce jest normalnie.
Re: Things
e-Ligo,
Niestety, w Polsce też się to zmieniło.
Pytam często studentów/kursantów, jaki wynalazek uważają za ten, który w największym stopniu zmienił kulturę/zachowania, bo uważam, że jest to telefon komórkowy. Kiedyś, gdy w Polsce mało kto miał telefon w domu, gdy był to najczęściej przywilej lekarzy, prawników, milicjantów, i ogólnie osób pełniących jakieś tam ważne funkcje, kierownicze, itp., a zwykłym ludziom się nie należał, funkcjonowaliśmy zupełnie inaczej. Wpadnięcie do kogoś bez zapowiedzi nie było nietaktem, no bo jak tu się zapowiedzieć?
Wiele różnych spraw załatwiało się przez telefon w czasie pracy, bo tylko wtedy można było do kogoś zadzwonić. W moim domu nie było telefonu, więc różne sprawy załatwiało się z moją mamą w czasie, gdy była w pracy, bo wtedy można było do niej zadzwonić.
Różne rzeczy planowało się wtedy z wielotygodniowym wyprzedzeniem, np. w rodzinie umawialiśmy się na różne rodzinne spotkania (imieniny, urodziny, itp.) często z wielotygodniowym wyprzedzeniem, przy okazji poprzedniego spotkania... Z chwilą, gdy pojawiły się telefony komórkowe, ludzie zaczęli się nastawiać na zmiany planów w ostatniej chwili, no bo w każdej chwili można do kogoś zadzwonić i w jednej sekundzie wywrócić mu dzień do góry nogami. Ale konsekwencją tego jest to, że faktycznie się dzwoni i zapowiada. Choćby: "wpadnę do Ciebie za pięć minut na pięć minut", ale jednak. Oczywiście mam takich kumpli serdecznych, do których zawsze mogę wpaść bez telefonu, ale jednak zwykle dzwonię, choćby żeby sprawdzić, czy są w domu, albo po prostu uprzedzić, że za chwilę będę...
Ale efekt ogólny tego jest taki, że wszyscy są ciągle na stend-baju, gotowi na to, że zadzwoni komóra i wywróci wszystko do góry nogami.
Więc czasy zmieniają się. Także tutaj u nas.
PS. Na ile poznałem wupekaixa, w jego języku "grubo" można tłumaczyć jako mocno/fajnie.
Niestety, w Polsce też się to zmieniło.
Pytam często studentów/kursantów, jaki wynalazek uważają za ten, który w największym stopniu zmienił kulturę/zachowania, bo uważam, że jest to telefon komórkowy. Kiedyś, gdy w Polsce mało kto miał telefon w domu, gdy był to najczęściej przywilej lekarzy, prawników, milicjantów, i ogólnie osób pełniących jakieś tam ważne funkcje, kierownicze, itp., a zwykłym ludziom się nie należał, funkcjonowaliśmy zupełnie inaczej. Wpadnięcie do kogoś bez zapowiedzi nie było nietaktem, no bo jak tu się zapowiedzieć?
Wiele różnych spraw załatwiało się przez telefon w czasie pracy, bo tylko wtedy można było do kogoś zadzwonić. W moim domu nie było telefonu, więc różne sprawy załatwiało się z moją mamą w czasie, gdy była w pracy, bo wtedy można było do niej zadzwonić.
Różne rzeczy planowało się wtedy z wielotygodniowym wyprzedzeniem, np. w rodzinie umawialiśmy się na różne rodzinne spotkania (imieniny, urodziny, itp.) często z wielotygodniowym wyprzedzeniem, przy okazji poprzedniego spotkania... Z chwilą, gdy pojawiły się telefony komórkowe, ludzie zaczęli się nastawiać na zmiany planów w ostatniej chwili, no bo w każdej chwili można do kogoś zadzwonić i w jednej sekundzie wywrócić mu dzień do góry nogami. Ale konsekwencją tego jest to, że faktycznie się dzwoni i zapowiada. Choćby: "wpadnę do Ciebie za pięć minut na pięć minut", ale jednak. Oczywiście mam takich kumpli serdecznych, do których zawsze mogę wpaść bez telefonu, ale jednak zwykle dzwonię, choćby żeby sprawdzić, czy są w domu, albo po prostu uprzedzić, że za chwilę będę...
Ale efekt ogólny tego jest taki, że wszyscy są ciągle na stend-baju, gotowi na to, że zadzwoni komóra i wywróci wszystko do góry nogami.
Więc czasy zmieniają się. Także tutaj u nas.
PS. Na ile poznałem wupekaixa, w jego języku "grubo" można tłumaczyć jako mocno/fajnie.

- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Things
Ligo pisze:A ja mam z górki.
Dupa!Ligo pisze:W zasadzie nie jestem pewien, co oznacza Twoje "grubo". Czy to grubo, cienko, krzywo, ujdzie, leci czy całkiem do dupy. Bo, że do dupy, to ja wiem. Ale lepszego z tamtego dnia i tamtej górki już nie będzie. Jest mi niewymownie przykro.wpk pisze:grubo.

Zmuszasz mnie z rana do wysiłku umysłowego.

Zdjęcie robi na mnie pierońskie wrażenie. No zawrót głowy... Wiem, że to sprawa miejsca, ale trza umić to pokazać.

Ty umiłeś, więc bardzo dobre.
Napisz jeszcze parametry, bo mnie ogniskowa do matrycy interesuje, a w pliku nie widzę.
Re: Things
Jak to depresja?
Macie hobby, żony, pracę. Czego jeszcze chcecie?
Czego w takim razie brak w tym świecie a to co posiadacie wam tego nie daje?

Macie hobby, żony, pracę. Czego jeszcze chcecie?
Czego w takim razie brak w tym świecie a to co posiadacie wam tego nie daje?
