Ja miałem w Bytowie przyjemność straszyć nocą na zamku, dzwoniąc łańcuchami pod hasłem "Przebacz mi, Brunhildo", a rano kupiłem sobie regionalną pamiątkę z Bytowa - zasilacz do laptopa, bo nie wziąłem z domu, a potem miałem kolejną frajdę - przejazd przez wąskie uliczki Bytowa niemałym samochodem z większą od niego przyczepą - a mistrzem jazdy z przyczepą nie jestem.
Też mam arcyciekawą historię z Bytowa. Nazwy knajpki nie ujawnię byśta tam nie pielgrzymowali. Dzień dobry. Dzień dobry. Poproszę kolę zero. Yyy, nie mamy koli zero, mamy 0,2 w takich malutkich buteleczkach. Koniec historii.
nordenvind pisze: ↑15 paź 2020, 14:13
Przepraszam z tą Asią, zmałpowałem głupio Woytka z innego postu
spokooooooks <3 ale serio z tymi kapelutkami było tak, że robiłam sobie selfiaka -myślę sobie, kurde ciężkie te kapelusze, Wietnamki takie drobne kobietki, że im wygodnie no ale cóż kultura.. Dopiero potem przeglądam zdjęcia kontrolnie - ooo madafaka - i dopiero poźniej już na ostatniej prostej strzeliłam fotkę z jednym prawilnym hehe