Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Uważaj na black frajera raczej.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Bo cz4rnuch ma wszystko w dupie. Nawet robaki.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie pytam skąd wiesz 

- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Boś nowa!
Głośno o tym było na forum - Marcin chwalił się, gdyż było czym.


Głośno o tym było na forum - Marcin chwalił się, gdyż było czym.

- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Jak dobrze przeszukasz forum - są zdjęcia cz4rnuchowego dupska ze śladem wędrówki robaka pod skórą cz4rnuchowego dupska

Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ewidentnie coś nie tak jest z tym naszym kręgiem 

- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Raczej "W kamiennym kręgu". 

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38985
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A Ty jesteś Leoncjo! 

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
YYy, nie dziękuję. Nie wnikam już. Porzucam topik.
Z mojego podwórka...w końcu doczekałam się wizyty gazownika. Musiałam poruszyć znajomości, których nie chciałam poruszać ale już mnie boli kręgosłup od dźwigania garów z wrzątkiem do wanny. Nieważne.
Okazało się, że poprzedni "specjalista", który zakładał piecyk (w marcu tego roku) poświadczył jakby nieprawdę w karcie gwarancyjnej, bo uszczknął sobie to i tamto. Otóż nie ma jakiś filtrów i innych nie pamiętam jakich rzeczy. Ostatecznie ten dzisiejszy naprawił ten piecyk, zarzekał się, że jest bezpieczny. Jestem wściekła, bo przecież ten złodziej ryzykował swoim zachowaniem życie i/lub zdrowie nie tylko moje ale całego bloku. Bo jakby piecyk pierdolnął to ja nawet nie chcę myśleć. I mam ochotę a w zasadzie imperatyw wewnętrzny żeby coś z tym zrobić. I co ja mogę? Napisać do zakładu gazowniczego czy co?
Z mojego podwórka...w końcu doczekałam się wizyty gazownika. Musiałam poruszyć znajomości, których nie chciałam poruszać ale już mnie boli kręgosłup od dźwigania garów z wrzątkiem do wanny. Nieważne.
Okazało się, że poprzedni "specjalista", który zakładał piecyk (w marcu tego roku) poświadczył jakby nieprawdę w karcie gwarancyjnej, bo uszczknął sobie to i tamto. Otóż nie ma jakiś filtrów i innych nie pamiętam jakich rzeczy. Ostatecznie ten dzisiejszy naprawił ten piecyk, zarzekał się, że jest bezpieczny. Jestem wściekła, bo przecież ten złodziej ryzykował swoim zachowaniem życie i/lub zdrowie nie tylko moje ale całego bloku. Bo jakby piecyk pierdolnął to ja nawet nie chcę myśleć. I mam ochotę a w zasadzie imperatyw wewnętrzny żeby coś z tym zrobić. I co ja mogę? Napisać do zakładu gazowniczego czy co?