Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kurwa!
Budzę się w niedzielę rano - u dziadków w Klerykowie wtedy mieszkałem - a babcia po przyjściu z kościoła oznajmia:
- No to mamy stan wyjątkowy.
Ale ja do kościoła nie poszedłem.
A po podniesieniu słuchawki telefonu słychać było mantrę:
- Uwaga... Rozmowa kontrolowana... Uwaga... Rozmowa kontrolowana...
Budzę się w niedzielę rano - u dziadków w Klerykowie wtedy mieszkałem - a babcia po przyjściu z kościoła oznajmia:
- No to mamy stan wyjątkowy.
Ale ja do kościoła nie poszedłem.

A po podniesieniu słuchawki telefonu słychać było mantrę:
- Uwaga... Rozmowa kontrolowana... Uwaga... Rozmowa kontrolowana...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja kurwa chodziłem codziennie w pochodach z opornikiem w sfetrze główną ulicą podczas dziennika TV, także nikt mi nie zarzuci, że nie wałczyłem i nie narażałem sfojego życia... 

- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
zazdraszczasz
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
rozumiem nawet doskonale
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Trzynastego grudnia, roku pamiętnego, mama miała jechać, a właściwie lecieć, w podróż służbową, z Okęcia, więc musiała jechać pociągiem do Warszawy. Umówiłem się zatem, że pojadę z nią, odwiozę ją na Okęcie, pomacham, a potem wrócę do Warszawy i spędzę popołudnie u ojca, i wieczorem wrócę do Łodzi.
Rano, niczego nieświadomi, bo nie otwieraliśmy ani radia, ani TV, poszliśmy na postój Taxi, odczekaliśmy trochę w kolejce, pojechaliśmy na dworzec, i dopiero przy kasie czy już w pociągu dowiedzieliśmy się, że jest wprowadzony stan wojenny. Nie wiedzieliśmy nawet wtedy, co to jest, czym różni się stan wojenny od stanu wojny - moje pierwsze pytanie też było: "z kim?". Z mamą jechali też jej koledzy z pracy, i wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli, czy jechać, czy nie jechać - no bo nie wiadomo, czy w ogóle dojadą na lotnisko, czy ich wpuszczą na lotnisko, czy odlecą, czy nie - no a nie jechać nie mogą, bo to byłoby niewykonanie polecenia służbowego.
Ostatecznie zdecydowali, że jadą do Warszawy i na lotnisko, i będą tam postępować adekwatnie do okoliczności, a mnie mama surowo zabroniła jazdy do Warszawy i kazała wracać, odwiedzić dziadków, i jechać do domu.
Skończyło się tym, że wieczorem wróciła do domu, bo oczywiście wszystkie loty odwołano.
Rano, niczego nieświadomi, bo nie otwieraliśmy ani radia, ani TV, poszliśmy na postój Taxi, odczekaliśmy trochę w kolejce, pojechaliśmy na dworzec, i dopiero przy kasie czy już w pociągu dowiedzieliśmy się, że jest wprowadzony stan wojenny. Nie wiedzieliśmy nawet wtedy, co to jest, czym różni się stan wojenny od stanu wojny - moje pierwsze pytanie też było: "z kim?". Z mamą jechali też jej koledzy z pracy, i wszyscy byli zdezorientowani, nie wiedzieli, czy jechać, czy nie jechać - no bo nie wiadomo, czy w ogóle dojadą na lotnisko, czy ich wpuszczą na lotnisko, czy odlecą, czy nie - no a nie jechać nie mogą, bo to byłoby niewykonanie polecenia służbowego.
Ostatecznie zdecydowali, że jadą do Warszawy i na lotnisko, i będą tam postępować adekwatnie do okoliczności, a mnie mama surowo zabroniła jazdy do Warszawy i kazała wracać, odwiedzić dziadków, i jechać do domu.
Skończyło się tym, że wieczorem wróciła do domu, bo oczywiście wszystkie loty odwołano.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wiem, co jest grane, ale dziś ktoś wypuścił z zamknięcia kostuchę z kosą.
Dziś rano zmarła moja daleka ciotka, i raz po razie dowiedziałem się o jeszcze dwóch śmierciach wśród znajomych (matka jednego znajomego, ojciec drugiego...).
Dziś rano zmarła moja daleka ciotka, i raz po razie dowiedziałem się o jeszcze dwóch śmierciach wśród znajomych (matka jednego znajomego, ojciec drugiego...).
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja niczego nie pamiętam z tego dnia, w ogóle nic nie pamiętam z tamtego okresu.