Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wiem, czy ma, i wątpię, by ktoś je czytał, a tym bardziej coś z tym zrobił.
Dodano po 1 minucie 29 strzałach znikąd:
Gdy na początku pytałem, czy mogę im emailem wysłać skan skierowania, powiedzieli, że nie, że muszę przynieść osobiście albo wysłać poleconym.
Dodano po 10 minutach 51 strzałach znikąd:
W okienku zasiadła druga pani i na dwie panie poszło szybciej. Ale prawie godzinę stałem w kolejce. Uff, załatwione, TC w sobotę.
Dodano po 38 minutach 9 strzałach znikąd:
Ale jak będzie wynik, będę musiał ponownie odstać taką kolejkę (jest zawsze!!!), żeby zapisać się do lekarza na wizytę... telefoniczną. Kurwa.
Dodano po 1 minucie 29 strzałach znikąd:
Gdy na początku pytałem, czy mogę im emailem wysłać skan skierowania, powiedzieli, że nie, że muszę przynieść osobiście albo wysłać poleconym.
Dodano po 10 minutach 51 strzałach znikąd:
W okienku zasiadła druga pani i na dwie panie poszło szybciej. Ale prawie godzinę stałem w kolejce. Uff, załatwione, TC w sobotę.
Dodano po 38 minutach 9 strzałach znikąd:
Ale jak będzie wynik, będę musiał ponownie odstać taką kolejkę (jest zawsze!!!), żeby zapisać się do lekarza na wizytę... telefoniczną. Kurwa.
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wyobrażasz sobie chyba, że będą specjalnie biegali z Twoim skierowaniem.
Oni tam są zajęci odbieraniem telefonów.
Oni tam są zajęci odbieraniem telefonów.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
PIS robi, co może, by zdeklasować "Rejs" i "Misia".
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak, wiem.
Zresztą przekonałem się, że nie pobiegliby, bo odbiór skierowania trzeba osobiście pokwitować w zeszycie za okazaniem dowodu osobistego...
No i będę musiał tam iść raz jeszcze, żeby umówić się na wizytę telefoniczną. Kurwa.
Dlaczego? Dlaczego nie mogę umówić się telefonicznie na wizytę telefoniczną? Ano, z prostego powodu: bo razem ze skierowaniem dostałem od doktora karteczkę, która uprawnia mnie do szybszego umówienia wizyty ("z wynikiem"). Przez telefon, jeśli już odczekam to, że jestem 32 czy 64 w kolejce, nie będę mógł pokazać karteczki, i zapiszą mnie na listopad...
Dodano po 44 strzałach znikąd:
Niestety nie gówno prowda.
Zresztą przekonałem się, że nie pobiegliby, bo odbiór skierowania trzeba osobiście pokwitować w zeszycie za okazaniem dowodu osobistego...
No i będę musiał tam iść raz jeszcze, żeby umówić się na wizytę telefoniczną. Kurwa.
Dlaczego? Dlaczego nie mogę umówić się telefonicznie na wizytę telefoniczną? Ano, z prostego powodu: bo razem ze skierowaniem dostałem od doktora karteczkę, która uprawnia mnie do szybszego umówienia wizyty ("z wynikiem"). Przez telefon, jeśli już odczekam to, że jestem 32 czy 64 w kolejce, nie będę mógł pokazać karteczki, i zapiszą mnie na listopad...
Dodano po 44 strzałach znikąd:
Prowda, samo prowda i świnto prowda.
Niestety nie gówno prowda.
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A co z E-skierowaniami?
Też trzeba w zeszycie kwitować?
Też trzeba w zeszycie kwitować?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak, kwalifikowanym podpisem elektronicznym.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Zupełnie możliwe.
Uwierzę we wszystko, co jest pozbawione sensu.
Rzeczy sensowne są u nas dość niewiarygodne.
Uwierzę we wszystko, co jest pozbawione sensu.
Rzeczy sensowne są u nas dość niewiarygodne.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dla mnie to najczęściej wynika z "mentalności ciecia" jak ja to nazywam. Dać ludziom minimalną ilość władzy to upaja się nią jakby rządzili światem. Mimo, że ta władza jest często minimalna, coś jak Stanisław Anioł w "Alternatywy 4".
Najdłuższe kolejki w jakich przyszło mi stać to lotniska. Przy czym w większości lotnisk kolejki są złem koniecznym i wszystko jest robione aby je rozładować, ale nie wszędzie. Lotnisko im. Charlesa de Gaulla w Paryżu. Jak leciałem do Seulu, to mimo lotów łączonych, musiałem jeszcze raz przejść kontrole w Paryżu. Kolejka długa, nie widać, żeby się coś ruszało. Mam jednak 4,5 godziny, powinienem zdążyć. Po jakiejś godzinie, pani z obsługi coś tam krzyczy po francusku i tylko francusku. No ale widzę, że ludzie idą, pokazują jej okładkę paszportu i przechodzą do bramki bez kolejki. To ja też, najwyżej wrócę w to samo miejsce kolejki. Okazało się, że to po francusku to było, że otworzyli bramkę specjalnie dla obywateli UE. Oczywiście wszyscy w UE mówią tylko po francusku.
Druga sytuacja to Wrocław, wracam z Irlandii, czyli będzie kontrola dokumentów bo spoza strefy Schengen przylatuję. Nawet dobrą pozycję starową w samolocie miałem, bo siedziałem w ostatnim rzędzie i walizkę miałem nad głową. Ale niestety dupa, bo tuż przed moim samolotem wylądował z Gatwick, zatem 200 luda do sprawdzenia. Kolejne 200 z mojego, za kilka minut kolejne 200 z Wysp Kanaryjskich. A to wszystko sprawdza dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej. Po pół godzinie się zlitowali i przyszło jeszcze dwóch, a potem jeszcze dwóch i jakoś poszło, ale godzinę tam stałem. Co ciekawe taka sama kontrola jest w Dublinie, tylko ludzi więcej, bo każdego sprawdzają i tam nie stałem nigdy dłużej niż kilka minut.
Najdłuższe kolejki w jakich przyszło mi stać to lotniska. Przy czym w większości lotnisk kolejki są złem koniecznym i wszystko jest robione aby je rozładować, ale nie wszędzie. Lotnisko im. Charlesa de Gaulla w Paryżu. Jak leciałem do Seulu, to mimo lotów łączonych, musiałem jeszcze raz przejść kontrole w Paryżu. Kolejka długa, nie widać, żeby się coś ruszało. Mam jednak 4,5 godziny, powinienem zdążyć. Po jakiejś godzinie, pani z obsługi coś tam krzyczy po francusku i tylko francusku. No ale widzę, że ludzie idą, pokazują jej okładkę paszportu i przechodzą do bramki bez kolejki. To ja też, najwyżej wrócę w to samo miejsce kolejki. Okazało się, że to po francusku to było, że otworzyli bramkę specjalnie dla obywateli UE. Oczywiście wszyscy w UE mówią tylko po francusku.
Druga sytuacja to Wrocław, wracam z Irlandii, czyli będzie kontrola dokumentów bo spoza strefy Schengen przylatuję. Nawet dobrą pozycję starową w samolocie miałem, bo siedziałem w ostatnim rzędzie i walizkę miałem nad głową. Ale niestety dupa, bo tuż przed moim samolotem wylądował z Gatwick, zatem 200 luda do sprawdzenia. Kolejne 200 z mojego, za kilka minut kolejne 200 z Wysp Kanaryjskich. A to wszystko sprawdza dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej. Po pół godzinie się zlitowali i przyszło jeszcze dwóch, a potem jeszcze dwóch i jakoś poszło, ale godzinę tam stałem. Co ciekawe taka sama kontrola jest w Dublinie, tylko ludzi więcej, bo każdego sprawdzają i tam nie stałem nigdy dłużej niż kilka minut.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No i po huj się pchać w obcy mordor?
Przecież swojski mamy lepszy.
Przecież swojski mamy lepszy.
- danz1ger
- Posty: 5966
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ciekawe, kiedy ten Titanic - czytaj PRL bis, przypierdoli w górę lodową.
Shoot First, Ask Questions Later.