Po drugie: jak już Ci pisałem wcześniej, przy takiej złożoności sprzętu, co powoduje, że tak wiele różnych jego cech ma znaczenie, nie znajdziesz sprzętu idealnego, w którym wszystko będzie Ci się podobało. Fakt, im więcej kasy wydasz, tym prawdopodobniej więcej cech będzie do przyjęcia i mniej kompromisów, ale jeśli jesteś wybredny, to nie znajdziesz takiego, który spełni wszystkie Twoje oczekiwania, chyba, że se sam aparat zbudujesz dokładnie taki, jak chcesz. A tak, to zawsze będzie coś, co Cię będzie uwierało: a to wymiary nie te, a to jakaś funkcja rozwiązana do dupy, a to menu niewygodne, a to guzik nie w tym miejscu, a jak nawet wszystko będzie na swoim miejscu, to jakość zdjęć nie taka albo AF ślamazarny i niepewny. I tak dalej.
Ja Cię chyba dobrze rozumiem, bo sam robiłem/robię tak, jak Ty. Jestem sprzętolubem i gadżeciarzem i lubię zabawki techniczne, a poza tym jestem tak pokręcony, że dysonans pozakupowy sprawia mi ogromny dyskomfort. Muszę mieć pewność, że wiem, co kupuję. Wcale nie muszę mieć rzeczy najlepszych i najdroższych, zresztą nie stać mnie na takie, ale muszę mieć pewność, że w tym, co kupuję, nie będzie dla mnie niespodzianek, i że nie zawiodę się nagle wskutek jakiegoś nieprzyjemnego odkrycia. Oczywiście dotyczy to głównie bardziej złożonych zabawek technicznych. Z zakupu masła, skarpetek czy galaretki wiśniowej nie robię aż takiego halo.

Mam nadzieję, że to się daje leczyć...

W każdym razie, Owik, trochę zluzuj gacie, bo inaczej nigdy niczego nie kupisz. Jeszcze się nie pojawił aparat "ultymatywny", i nigdy się nie pojawi, raz, ze względu na postęp techniczny, a dwa, gdyby ktoś wyprodukował aparat bez wad, to co by potem sprzedawał?

Dodano po 59 sekundach:
Aha, a zdjęcie po lewej do przyjęcia, a po prawej do dupy. Twarz jak błotnik po marnym klepaniu u blacharza.
Dodano po 3 minutach 32 sekundach:
O, cz4rnuch dobrze gada, dać mu wódki, z tym Graalem. Nigdy takiego nie będzie.