Stopniowo pojawiały się udogodnienia. Już przed II WŚ Zeiss pracował nad prototypem lustrzanki z pryzmatem pentagonalnym, który odwracał obraz z matówki i pozwalał celować z wysokości oka. Jednak pierwszym takim aparatem produkowanym seryjnie był włoski Rectaflex, już po wojnie. Zeiss był pierwszą firmą, która zastosowała soczewkę Fresnela nad matówką, która rozjaśniała obraz w wizjerze. Stopniowo też pojawiały się takie udogodnienia, jak ułatwienia ostrzenia na matówce, dźwignia szybkiego naciągu, lustro sampowrotne, pozwalające ponownie obserwować obraz zaraz po zdjęciu, itd., itp.
Rozwiązaniem problemu niemożności stosowania klasycznych obiektywów szerokokątnych była konstrukcja retroflex, dzięki której poprzez zastosowanie z przodu silnej soczewki rozpraszającej osiągnięto przesunięcie głównego punktu obiektywu daleko w tył poza tylną soczewkę, czy też inaczej - wypchnięcie obiektywu daleko w przód przed jego punkt główny, co dawało miejsce na lustro. Oczywiście pierwsze takie obiektywy miały bardzo "ambitne" parametry, jak np. 4,5/35 mm.

Alternatywą było zastosowanie klasycznych obiektywów, z tylną soczewką dochodzącą blisko do płaszczyzny błony, pod warunkiem ręcznego podniesienia lustra i korzystania z celownika lunetkowego. Zresztą niektóre lustrzanki były wyposażone we wbudowany celownik lunetkowy dla 50 mm, dzięki któremu można było fotografować szybciej i wygodniej, niż przez celownik lustrzany. Do tego jeszcze np. taka Alpa Reflex miała wbudowany dalmierz...

Leica z Visoflexem oczywiście była jakąś namiastką lustrzanki jednoobiektywowej, przydatną przy makrofotografii czy fotografowaniu z długimi obiektywami, ale było to mało poręczne. Raczej studio, statyw, itd.
Znalazłem ciekawą stronkę http://www.camera.portraits.srv2.com/innovation.htm, gdzie zwięźle podsumowano najważniejsze etapy rozwoju lustrzanek.
Cały ten mój przydługi wstęp prowadził do tematu przysłony automatycznej i jej rozwiązania w obiektywach wymiennych.
Okazuje się, że spośród wszystkich wymienionych wyżej wad lustrzanek, ten problem rozwiązano najpóźniej, bo dopiero pod koniec lat 50-tych. Z pewnym zaskoczeniem przeczytałem, że w zasadzie pierwszym systemem, w którym rozwiązano to raz i na zawsze, był dopiero system Nikon F w 1959 roku!
W 1956 roku pojawiły się pierwsze systemy przysłon automatycznych, ale nie były to rozwiązania kompleksowe - obejmowały tylko kilka obiektywów w systemie, przeważnie o ogniskowych normalnych i zbliżonych.
Dodano po 1 godzinie 57 minutach 55 strzałach znikąd:
Jak zresztą dobrze wiemy, problemu przysłony automatycznej nigdy nie udało się rozwiązać towarzyszom radzieckim. W Zenicie (czyli w systemie M42) po raz pierwszy przysłona automatyczna pojawiła się na szerszą skalę dopiero w latach 70-tych, i miała JEDNEGO (!) przedstawiciela, Heliosa 44 M. Co prawda wcześniej były jakieś tam śladowe ilości innych modeli, ale była to produkcja z trudem zasługująca na miano seryjnej. Ukraińcy lepiej nieco sobie z tym poradzili, wypuszczając własnego pomysłu Kijewa 10, i potem 15, z kilkoma obiektywami z przysłoną automatyczną (37, 50, 85 i 135 mm - Mir 1, Helios 81, Jupiter 9 i Jupiter 11 były dostępne w wersji Avtomat, do tych aparatów. Ale nie do Zenitów!
W sumie, to wcześniej od Heliosa 44 M z przysłoną automatyczną systemu Pentax/Praktica pojawił się Fotosnajper, którego obiektyw Tair-3S 4,5/300 miał specjalną przysłonę automatyczną, wyzwalaną spustem karabinowym. Strzał tej przysłony GWARANTOWAŁ wystraszenie dowolnego fotografowanego żywego obiektu.

Ale poza Heliosem 44 M (i jego wariantami) w ZSRR i potem w Rosji prawie w ogóle nie produkowano żadnych obiektywów M42 z przysłoną automatyczną! Był jeszcze Jupiter 21M (4/200), a w latach 90 produkowany w śladowych ilościach i praktycznie nieosiągalny Telezenitar 2,8/135, no i wiele innych obiektywów klasy "50 mm": różne Zenitary M, Helios 77 M, w końcu też Mir 24 M 2/35, Mir 20 M 3,5/20, i zoom Granit 11 M 4,5/80-200. Wszelkie inne, jeśli nawet powstały, to były albo prototypy, albo bardzo krótkie serie i praktycznie nie liczą się. I znów, Ukraińcy okazali się lepsi, bo ich obiektywy z mocowaniem Nikon wszystkie miały przysłony automatyczne, i czasem nawet faktycznie pasowały do Nikona i bywało nawet, że nie blokowały się w bagnecie, ale nawet i zdarzało się, że prawidłowo sprzęgały się ze światłomierzem!

Natomiast jeśli chodzi o M42, przysłona automatyczna okazała się problemem nie do przeskoczenia dla radzieckich wytwórni, i popularne obiektywy takie, jak Mir 1 (2,8/37), Jupiter 9 (2/85), Jupiter 11 (4/135), Jupiter 37 (3,5/135), Tair 11 (2,8/135), produkowane były tylko z przysłonami ręcznymi, preselekcyjnymi. I to jeszcze w latach 90-tych, gdy było to już zupełnie anachroniczne.