Warte wzmianki obiektywy Tamrona

o prawdziwych obiektywach ze szkła i metalu
ODPOWIEDZ
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#81

Post autor: puch24 »

Ta radziecka lustrzanka (Sport) powstała jako prototyp 1934 roku, więc wyprzedziła Exaktę, ale do produkcji (chyba zresztą bardzo niewielkiej) weszła w 1937 roku, a więc po Exakcie, która pojawiła się w 1936.

Stopniowo pojawiały się udogodnienia. Już przed II WŚ Zeiss pracował nad prototypem lustrzanki z pryzmatem pentagonalnym, który odwracał obraz z matówki i pozwalał celować z wysokości oka. Jednak pierwszym takim aparatem produkowanym seryjnie był włoski Rectaflex, już po wojnie. Zeiss był pierwszą firmą, która zastosowała soczewkę Fresnela nad matówką, która rozjaśniała obraz w wizjerze. Stopniowo też pojawiały się takie udogodnienia, jak ułatwienia ostrzenia na matówce, dźwignia szybkiego naciągu, lustro sampowrotne, pozwalające ponownie obserwować obraz zaraz po zdjęciu, itd., itp.
Rozwiązaniem problemu niemożności stosowania klasycznych obiektywów szerokokątnych była konstrukcja retroflex, dzięki której poprzez zastosowanie z przodu silnej soczewki rozpraszającej osiągnięto przesunięcie głównego punktu obiektywu daleko w tył poza tylną soczewkę, czy też inaczej - wypchnięcie obiektywu daleko w przód przed jego punkt główny, co dawało miejsce na lustro. Oczywiście pierwsze takie obiektywy miały bardzo "ambitne" parametry, jak np. 4,5/35 mm. ;-) (Meyer Optik Goerlitz Primagon). To także tłumaczy np. dlaczego radziecki Mir 1 2,8/37 mm dostał nagrodę na targach w Brukseli w 1958 roku - był to wtedy jeden z najjaśniejszych takich obiektywów.
Alternatywą było zastosowanie klasycznych obiektywów, z tylną soczewką dochodzącą blisko do płaszczyzny błony, pod warunkiem ręcznego podniesienia lustra i korzystania z celownika lunetkowego. Zresztą niektóre lustrzanki były wyposażone we wbudowany celownik lunetkowy dla 50 mm, dzięki któremu można było fotografować szybciej i wygodniej, niż przez celownik lustrzany. Do tego jeszcze np. taka Alpa Reflex miała wbudowany dalmierz... ;-)

Leica z Visoflexem oczywiście była jakąś namiastką lustrzanki jednoobiektywowej, przydatną przy makrofotografii czy fotografowaniu z długimi obiektywami, ale było to mało poręczne. Raczej studio, statyw, itd.

Znalazłem ciekawą stronkę http://www.camera.portraits.srv2.com/innovation.htm, gdzie zwięźle podsumowano najważniejsze etapy rozwoju lustrzanek.

Cały ten mój przydługi wstęp prowadził do tematu przysłony automatycznej i jej rozwiązania w obiektywach wymiennych.

Okazuje się, że spośród wszystkich wymienionych wyżej wad lustrzanek, ten problem rozwiązano najpóźniej, bo dopiero pod koniec lat 50-tych. Z pewnym zaskoczeniem przeczytałem, że w zasadzie pierwszym systemem, w którym rozwiązano to raz i na zawsze, był dopiero system Nikon F w 1959 roku!
W 1956 roku pojawiły się pierwsze systemy przysłon automatycznych, ale nie były to rozwiązania kompleksowe - obejmowały tylko kilka obiektywów w systemie, przeważnie o ogniskowych normalnych i zbliżonych.

Dodano po 1 godzinie 57 minutach 55 strzałach znikąd:
Jak zresztą dobrze wiemy, problemu przysłony automatycznej nigdy nie udało się rozwiązać towarzyszom radzieckim. W Zenicie (czyli w systemie M42) po raz pierwszy przysłona automatyczna pojawiła się na szerszą skalę dopiero w latach 70-tych, i miała JEDNEGO (!) przedstawiciela, Heliosa 44 M. Co prawda wcześniej były jakieś tam śladowe ilości innych modeli, ale była to produkcja z trudem zasługująca na miano seryjnej. Ukraińcy lepiej nieco sobie z tym poradzili, wypuszczając własnego pomysłu Kijewa 10, i potem 15, z kilkoma obiektywami z przysłoną automatyczną (37, 50, 85 i 135 mm - Mir 1, Helios 81, Jupiter 9 i Jupiter 11 były dostępne w wersji Avtomat, do tych aparatów. Ale nie do Zenitów!
W sumie, to wcześniej od Heliosa 44 M z przysłoną automatyczną systemu Pentax/Praktica pojawił się Fotosnajper, którego obiektyw Tair-3S 4,5/300 miał specjalną przysłonę automatyczną, wyzwalaną spustem karabinowym. Strzał tej przysłony GWARANTOWAŁ wystraszenie dowolnego fotografowanego żywego obiektu. ;-) Przed każdym zdjęciem sprężynę tej przysłony trzeba było naciągnąć.
Ale poza Heliosem 44 M (i jego wariantami) w ZSRR i potem w Rosji prawie w ogóle nie produkowano żadnych obiektywów M42 z przysłoną automatyczną! Był jeszcze Jupiter 21M (4/200), a w latach 90 produkowany w śladowych ilościach i praktycznie nieosiągalny Telezenitar 2,8/135, no i wiele innych obiektywów klasy "50 mm": różne Zenitary M, Helios 77 M, w końcu też Mir 24 M 2/35, Mir 20 M 3,5/20, i zoom Granit 11 M 4,5/80-200. Wszelkie inne, jeśli nawet powstały, to były albo prototypy, albo bardzo krótkie serie i praktycznie nie liczą się. I znów, Ukraińcy okazali się lepsi, bo ich obiektywy z mocowaniem Nikon wszystkie miały przysłony automatyczne, i czasem nawet faktycznie pasowały do Nikona i bywało nawet, że nie blokowały się w bagnecie, ale nawet i zdarzało się, że prawidłowo sprzęgały się ze światłomierzem! ;-)
Natomiast jeśli chodzi o M42, przysłona automatyczna okazała się problemem nie do przeskoczenia dla radzieckich wytwórni, i popularne obiektywy takie, jak Mir 1 (2,8/37), Jupiter 9 (2/85), Jupiter 11 (4/135), Jupiter 37 (3,5/135), Tair 11 (2,8/135), produkowane były tylko z przysłonami ręcznymi, preselekcyjnymi. I to jeszcze w latach 90-tych, gdy było to już zupełnie anachroniczne.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38945
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#82

Post autor: wpk »

Fotosnajpera nie miałem i nie wiedziałem, że tak miał, ale rozwiązanie "naciągania" przysłony przed zdjęciem było już chyba co najmniej w latach 60 w NRD w niektórych obiektywach do Praktin, Exakt i Praktik...
Maciek, posty "Przygody lustrzanek" koniecznie do wydzielenia. :)
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#83

Post autor: puch24 »

Tak, myślę, że Radziecczanie wzorowali się na Dederonowcach. O ile wiem, takie mechanizmy chyba miały Sonnary 2,8/180 i 4/300.
Nie wiem, czy chcę to wydzielić, bo wszystko to zmierzało do opowieści o przysłonach automatycznych i o tym, jak Tamron próbował sobie z tym poradzić. Dlatego piszę to w Tamronie.
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#84

Post autor: puch24 »

Przyznaję, że nie myślałem, że kwestia przysłony automatycznej w lustrzankach została rozwiązana tak późno, tzn. dopiero pod koniec lat 50-tych; myślałem, że już mniej więcej w połowie lat 50-tych było to rozwiązanie rozpowszechnione - okazuje się, że nie.
Zaskoczyła mnie też informacja o tym, że system Nikon F był pierwszym, w którym od początku rozwiązano to raz a dość dobrze i dość kompleksowo. W przeciwieństwie do innych systemów, w których w przysłony automatyczne wyposażone były tylko niektóre obiektywy, nie odbiegające zbytnio ogniskową od normalnej, w systemie Nikona przysłonę automatyczną miały od początku prawie wszystkie obiektywy, z wyjątkiem niektórych szerokokątnych i długich teleobiektywów. Ponadto, prawie wszystkie te, które miały przysłonę automatyczną były też od razu przystosowane do pomiaru światła przy pełnym otworze, wyposażone zostały bowiem w symulator przysłony, znane nikonowskie "królicze uszy", które co prawda po pewnym czasie okazały się nienajlepszym rozwiązaniem - ale wtedy był to jedyny system, który miał to rozwiązanie, i to w większości obiektywów.

Dodano po 28 minutach 52 strzałach znikąd:
Z własnego "macania" znam tylko kilka systemów, nie chcę więc udawać, że wiem o tym więcej, niż wiem, ale generalnie rzecz biorąc, stosowano dwa podstawowe systemy działania i sterowania przysłoną automatyczną.

Dodano po 39 minutach 20 strzałach znikąd:
Pierwotnie jednak stosowano mechanizmy przysłon, wymagające naciągnięcia sprężyny przed zdjęciem - robiło się to dźwignią albo pierścieniem na obiektywie, a powodowało to otwarcie przysłony do pełnego otworu i napięcie sprężyny. W chwili naciśnięcia spustu migawki przysłona pod działaniem sprężyny zamykała się do nastawionego wcześniej otworu. Przed następnym zdjęciem trzeba było mechanizm napiąć ponownie.
Tak było to rozwiązane np. w radzieckim Fotosnajperze, czyli Zenicie z obiektywem Tair 3S, 4,5/300.
ObrazekTeleobiektywy by Maciej, on Flickr

Moletowany pierścień przy okienku z wartością przysłony to pierścień do preselekcji wartości przysłony, natomiast pierścień jeszcze bardziej z przodu, z tą srebrną sterczącą gałką po lewej stronie, służy właśnie do napinania mechanizmu przysłony.

Nie znam szczegółów budowy innych podobnych systemów, ale czytałem gdzieś, że w niektórych systemach próbowano połączyć napinanie mechanizmu przysłony obiektywu z naciągiem migawki i przesuwem błony, co miało zmniejszyć liczbę niezbędnych operacji i przyspieszyć fotografowanie. Zdaje się, że takie rozwiązanie było stosowane w aparatach na film 6 cm, gdzie naciągnięcie migawki i przesuw błony powodowały jednocześnie opuszczenie lustra i naciągnięcie mechanizmu przysłony - ale tu ktoś inny musiałby się wypowiedzieć.

W aparatach małoobrazkowych jednak uznano to za niewygodne (zwłaszcza, że coraz częściej miały one lustra samopowrotne) i próbowano zbudować przysłony wyzwalane automatycznie i nie wymagające oddzielnego naciągania.
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9542
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#85

Post autor: rbit9n »

w obiektywach do Broniki Z, wypuszczonej w 1958 r., nic się nie nakręcało, wciskało się przycisk podglądu głębi, albo spust migawki, a przysłona sama się przymykała, a potem otwierała.

w internetach piszą zaś o prototypie z 1951 r., który nazywał się Konishiroku, którego obiektywy też miały automatyczną przysłonę, ale nie wiem czy piszą, jak to przymykanie się odbywało.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#86

Post autor: puch24 »

Konishiroku to nic innego, jak Konica.
gavin

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#87

Post autor: gavin »

rulez!
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9542
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#88

Post autor: rbit9n »

tak, obiektyw zaś to był Hexar 80/2,8.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#89

Post autor: puch24 »

Technicznym problemem zawsze była automatyczna przysłona w dużych teleobiektywach, po prostu dlatego, że była fizycznie duża i do poruszania jej listkami potrzebna była całkiem spora energia. Ponadto, w klasycznych obiektywach przy ustawianiu ostrości mechanizm przysłony wysuwał się do przodu razem z całym blokiem optycznym, a wymagał sprzęgnięcia z mechanizmem jej napędu w nieruchomej tylnej części obiektywu, gdzie zwykle też był pierścień ustawiania przysłony. Nie było to wielkim problemem przy małych obiektywach; ale przy dużych już tak. A mechanizm musiał działać precyzyjnie i bez opóźnień.
puch24

Re: Warte wzmianki obiektywy Tamrona

#90

Post autor: puch24 »

Gdy pojawiły się przysłony automatyczne "samopowrotne", czyli nie wymagające ponownego naciągania przed następnym zdjęciem, tylko automatycznie powracające do maksymalnego otworu po zdjęciu (co się dobrze zbiegało z lustrem samopowrotnym), stosowano dwa przeciwne rozwiązania:

1) Sprężyna w obiektywie utrzymuje listki przysłony stale w pozycji maksymalnie otwartej, niezależnie od wartości nastawionej na pierścieniu przysłon. Gdy obiektyw jest zdjęty z aparatu, przysłona zawsze jest maksymalnie otwarta, tak samo jak po założeniu go do aparatu. Zadziałanie mechanizmu aparatu powoduje wciśnięcie lub przesunięcie jakiejś dźwigni obiektywu i domknięcie przysłony do wartości nastawionej na obiektywie. Po ustaniu nacisku przysłona wraca do pełnego otworu pod działaniem sprężyny w obiektywie.
Takie rozwiązanie ma np. Praktica/Pentax M42 i wszystkie pochodne, a wydaje mi się, że także Olympus OM i chyba Canon FL/FD (nie mam jak sprawdzić).

2) Sprężyna w obiektywie zawsze dąży do przymknięcia przysłony do minimalnego otworu, ale jej domknięcie ograniczane jest ustawieniem na pierścieniu przysłony.
Z kolei odpowiednia dźwignia sterowania przysłoną w aparacie stale dąży do otwarcia przysłony do otworu maksymalnego, a "ustępuje" tylko w chwili zdjęcia.
Gdy obiektyw jest zdjęty z aparatu, przysłona jest zawsze domknięta do wartości ustawionej na pierścieniu przysłon. Założenie obiektywu do aparatu powoduje otwarcie przysłony do otworu maksymalnego. W chwili zdjęcia, dźwignia aparatu "ustępuje" i pozwala sprężynie w obiektywie domknąć przysłonę do otworu ustawionego pierścieniem, a po zdjęciu wymusza na obiektywie otwarcie przysłony.
To rozwiązanie zastosowano np. w Nikonie F, Pentaxie K, Minolcie MC/MD, Konice AR, Praktice B, chyba także w Minolcie A. Wydaje się ono być bardziej popularne od pierwszego.

Tak więc w rozwiązaniu 1) to aparat wymusza na obiektywie domknięcie przysłony, a w rozwiązaniu 2) aparat pozwala przysłonie domknąć się do wybranego otworu.

Czy któreś jest lepsze czy gorsze? Pewnie firmy potrafiły to jakoś uzasadnić, niemniej jednak drugie wydawało się bardziej powszechne. Na bazie drugiego rozwiązania powstało więcej systemów z automatycznym sterowaniem przysłoną z aparatu (tryby P i S/Tv), choć nie wszystkie od początku były projektowane z tym zamierzeniem.

Jaki ma to związek z systemem Tamron Adaptall / Adaptall 2?
Ano taki, że Tamron, projektując system, musiał się zdecydować na jedno z tych - przeciwnych sobie - rozwiązań, a za pomocą adapterów dostosować je do rozwiązania danego typu aparatu.

Kto zgadnie, który system Tamron przyjął, 1) (przysłona stale otwarta) czy 2) (przysłona stale domknięta)?
ODPOWIEDZ