No właśnie dokładnie dlatego. To były trzydziestkipiątki, pięćdziesiątki, pięćdziesiątki piątki i chyba jedna osiemdziesiątkapiątka.
Ale do modelu AE-1 w 1976 wprowadzono już "komputerową" lampę Speedlight 155A, a potem mocniejszą 177A, i te dziwadła nie były już potrzebne - zwłaszcza, że działało to tylko z niektórymi wybranymi obiektywami. Ponadto trzeba było kupić odpowiedni pierścień do nałożenia na obiektyw (a było ich kilka różnych, do różnych modeli), no i działało to chyba tylko ze starym F-1.
Dodano po 7 minutach 33 strzałach znikąd:
W praktyce to mało prawdopodobne, by błysk jednej lampy dokładnie nałożył się z inną, bo weź pod uwagę, że błysk trwa 1/500 - 1/1000 s przy pełnej mocy, zależnie od modelu lampy, a gdy komputer skraca błysk, czyli zmniejsza jego moc, czas może się skrócić do 1/20000 s. Zdjęcie robimy przy czasie synchronizacji X, powiedzmy, że od 1/60 do 1/250 s, i w tym czasie jeden aparat może zarejestrować na zdjęciu kilka błysków, ale szansa na to, że dwa błyski, trwające po 1/1000 s wypadną dokładnie w tej samej 1/1000 s jest bardzo niewielka, więc i szansa, by jeden błysk wpłynął na komputer drugiej lampy też jest niewielka.
Oczywiście mówię o starej lampie komputerowej z własnym czujnikiem, nie w systemie TTL, a tym bardziej nie o lampie do cyfrówek, które zwykle oceniają moc błysków przedbłyskami pomiarowymi. W takiej sytuacji pewnie jest możliwość, że jedne przedbłyski (których jest cała seria i trwają dłużej niż błysk w czasie zdjęcia) wpłyną na inne przedbłyski.