Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
Sam przerabiałem ten temat, to wiem.
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
Wreszcie udało mi się zasiąść przed stacjonarnym japcokiem co to mam na nim wszystkie zdjęcia, to z tej radości aż coś zapodam!



Dodano po 5 minutach 24 strzałach znikąd:
I jeszcze tak, z cyklu "podpatrzone"

Nie ma to jak profesjonalna obsługa, paliwko własnoręcznie naleje z petem w ryju na 30 stopniowym upale:)




Dodano po 5 minutach 24 strzałach znikąd:
I jeszcze tak, z cyklu "podpatrzone"

Nie ma to jak profesjonalna obsługa, paliwko własnoręcznie naleje z petem w ryju na 30 stopniowym upale:)

Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
To Włochy. Tam fizyka nie działa, jeśli akurat im nie odpowiada.
- vid3
- Posty: 8693
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
43.
Dodano po 3 minutach 15 strzałach znikąd:
W jednym z komentarzy w sieci pod informacją o katastrofie w Genui ktoś przytoczył bardzo adekwatny fragment ze "Znaczy kapitana" Karola Olgierda Borchardta:
"Fragment odnosi się do budowy M/S Piłsudski w włoskiej stoczni. Tak mi się jakoś przypomniało.
"Jeśli sposób mocowania lub grubość jakichś wsporników budziła nasze wątpliwości, usiłowaliśmy zwrócić na to uwagę „mrówek”. Zwykłe „mrówki” z zasady nas nie widziały, należało odszukać „starszą mrówkę” kierującą robotą. Lecz wszystkie nasze uwagi na jakikolwiek temat wywoływały lawinę włoskich słów, dźwięcznych i melodyjnych, z których można było zrozumieć jedynie trzy, zawsze się powtarzające wyrazy: VULCANIA, NEPTUNIA, OCEANIA."
(...)
Wszystkie te nasze bolączki pokrywał w końcu wspaniały, włoski kit. Trzymał jak żelazo, zmieniał najbardziej chropowatą powierzchnię w idealnie gładką, na której doskonale układały się i mocno trzymały lśniące lakierem farby. Pod kitem ginęły wszelkie usterki." "
Dodano po 3 minutach 15 strzałach znikąd:
W jednym z komentarzy w sieci pod informacją o katastrofie w Genui ktoś przytoczył bardzo adekwatny fragment ze "Znaczy kapitana" Karola Olgierda Borchardta:
"Fragment odnosi się do budowy M/S Piłsudski w włoskiej stoczni. Tak mi się jakoś przypomniało.
"Jeśli sposób mocowania lub grubość jakichś wsporników budziła nasze wątpliwości, usiłowaliśmy zwrócić na to uwagę „mrówek”. Zwykłe „mrówki” z zasady nas nie widziały, należało odszukać „starszą mrówkę” kierującą robotą. Lecz wszystkie nasze uwagi na jakikolwiek temat wywoływały lawinę włoskich słów, dźwięcznych i melodyjnych, z których można było zrozumieć jedynie trzy, zawsze się powtarzające wyrazy: VULCANIA, NEPTUNIA, OCEANIA."
(...)
Wszystkie te nasze bolączki pokrywał w końcu wspaniały, włoski kit. Trzymał jak żelazo, zmieniał najbardziej chropowatą powierzchnię w idealnie gładką, na której doskonale układały się i mocno trzymały lśniące lakierem farby. Pod kitem ginęły wszelkie usterki." "
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
Och, jaki fajny!
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Gnioty - mniejsze, większe - ale moje.
Oszkurde, jakie fajne!