I koniec?nordenvind pisze: ↑26 wrz 2018, 22:24 To tylko taka se opowiastka o pewnym schizofreniku.
Zaprzyjaźniłem się z nim kiedy był w stanie normalności,
potem nawet oswoiłem z jego drugą osobowością,
chociaż dla Jezusa byłem jakby nieobecny.
Dwie osobowości występowały naprzemiennie z różną intensywnością,
w końcu zaczęła dominować postać Jesusa, aż
do stanu pełnej katatonii...
Gupi…
Gość wisi wszędzie w okolicy, ale z najbliższego słupa zdmuchnęła go wichura. I leżał pod słupem przez trzy dni, aż zmartwychwstał dziś, gdyż postanowiłem go wskrzesić na swojej studni... Czy nie pisałem, że wszyscy jesteśmy Chrystusami?
PS Metka, może jednak zadzwonisz do Owaina?