To dość zrozumiałe, bo w Kotsłoldach nie betonują.
Za to Łódź będzie zabetonowana na głucho. Nie ma sposobu, żeby się na ulicy nie rozejrzeć i betoniary nie zobaczyć. Albo przynajmniej czegoś, związanego z budową.
To betonowanie mnie wcale nie cieszy.
W Łodzi, o czym mało kto wie, płynie ze 27 rzek. (!!!) To brzmi jak żart, ale obfitość wody w licznych rzekach była powodem założenia w Łodzi przemysłu włókienniczego.
Tymczasem w dniu dzisiejszym płynącej wody w Łodzi można ze świecą szukać. Największe rzeki zostały zabetonowane w kanałach i mało kto w ogóle o nich wie i zdaje sobie sprawę, że mieszka nad rzeką albo nad nią właśnie przejeżdża. Mocne zabetonowanie ziemi powoduje też problemy w czasie silnych opadów, bo woda nie wsiąka w ziemię (bo tej nie ma), a kanały burzowe sobie nie radzą. A oni coraz bardziej betonują i betonują.
Inna sprawa, że nasze paskudne naprawdę Śródmieście pomału zaczyna zmieniać się na lepsze. Na razie idzie to bardzo powoli z wielkimi oporami (ja też wcale nie jestem do tego tak entuzjastycznie nastawiony - jestem sceptyczny, czy to się uda), ale zmiany widać, i można uznać, że per saldo są to zmiany na lepsze, choć wielu ludzi przy okazji w dupę dostaje.