Wezmę to, na co mnie będzie stać i w czym będzie mi najwygodniej, jak radziła Gdama. Ale jak w 2008 r. brałem Clio z salonu, to miałem wrażenie, że wydaję swoje ciężko zarobione a i kredytowane 42.000 zł na porządny, zagramaniczny samochód. Nawet teraz, choć trąci myszką i zużyciem, mam wrażenie, że takie plastiki, przyciski itp, są lepiej spasowane i z lepszego materiału, niż w obecnych nie tylko renówkach, ale i w większości innych aut, no może hujdaj jeszcze się wydaje lepszy (w GLC siedziałem raz i szybko uciekłem znając cenę). Jak ktoś chce, niech odpali sobie filmik o Madzi CX-30, jak gość sprawdza posrebrzane klawisze na kierownicy, które latają jak przyciski w radiomagnetofonach International z końca lat 80tych. Chujnia, tandeta, klekot, taniość, chińszczyzna, od Alfy po Volvo.
Dodano po 10 minutach 19 strzałach znikąd:
Nawet GLC Coupe, bardzo ładny samochód, ale kurwa:
Jaki skończony debil projektuje wykończenie w taką jebaną krateczkę, jak z powierzchni termosu z lat 60tych, dodatkowo zalane litrami błyszczącego lakieru. Palcowanie, rysowanie się i odblaski słońca. Te guziki do sterowania fotelami w Volvo i Mercu w kształcie fotelika też mnie zawsze wkurwiały. Wielkie, brzydkie, czyżby dla debili, którzy nie mogą zapamiętać, jaki guzik jest od czego? Tak, wiem Wojtku że masz takie i że dzięki nim sobie po kriolezji mogłem wygodnie ustawić fotel, ale zapewniam Cię, że tak samo bym sobie ustawił, gdyby miały jakiś subtelniejszy kształt.
Sowy nie są tym, czym się wydają...