samek pisze:...Nie stać Cię na kredyt, to znaczy, że Cię nie stać. Bierzesz więc mniejszy i kupujesz mniejsze mieszkanie.
A nie bierzesz w innej walucie bo już chcesz więcej.
A jeśli bierzesz, to ponosisz konsekwencje.
Mądrego to miło poczytać.
Owain pisze:No cóż, ja wychodzę z bezczelnego założenia - nie stać cię na małżeństwo - nie żeń się. Nie stać cię na dzieci - nie miej ich...
+100
Może dorzucę kamyczek z własnego ogródka.
Naprawdę tak ciężko ogarnąć kilka podstawowych zasad?
1 - Chcesz zaoszczędzić na wkład własny, przemęcz się i mieszkaj w małym mieszkanku, za które zapłacisz mniej ale więcej odłożysz.
2 - Masz zdolność kredytową wyliczoną przez bank na powiedzmy, 500k-700k, (waluta nieistotna) to nie znaczy że MUSISZ kupić mieszkanie/dom o takiej wartości!
3 - Nie wkładaj całego depozytu/oszczędności w zakup, zostaw sobie rezerwę na pokrycie miesięcznych kosztów życia z już uwzględnioną wysokością raty x10
4 - Określasz sobie max wysokość raty jaką możesz zapłacić, uwzględniając kwotę jaką płaciłeś do tej pory za wynajem oraz to co udawało się jeszcze odłożyć, ale nic PONAD TO!
Jeżeli przy takich założeniach coś nadal się nie spina, nie bierz kredytu bo jeszcze Cię na niego nie stać!
Dla mnie to jest oczywiste, nawet bez kończenia żadnych ekonomicznych szkół, ale ja jestem jeszcze z tego rocznika, gdzie lekcji matematyki nie zastępowało się religią;)