Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak, proszę pana.
Przypuszczam, że nie jest ich wiele, przynajmniej w samym centrum, ale na pewno takie są. Jak pisałem wyżej, w wielu budynkach kibel - choć skanalizowany - był / jest wspólny np. na półpiętrze albo nawet i na podwórku.
A jeszcze niedawno widywałem gdzieś w mojej okolicy sławojki na podwórku.
Dosłownie dwa dni temu czytałem też o planie skanalizowania (!) całego (!) miasta. Tak, tak, są obszary Łodzi, w których nie ma kanalizacji.
Przypuszczam, że nie jest ich wiele, przynajmniej w samym centrum, ale na pewno takie są. Jak pisałem wyżej, w wielu budynkach kibel - choć skanalizowany - był / jest wspólny np. na półpiętrze albo nawet i na podwórku.
A jeszcze niedawno widywałem gdzieś w mojej okolicy sławojki na podwórku.
Dosłownie dwa dni temu czytałem też o planie skanalizowania (!) całego (!) miasta. Tak, tak, są obszary Łodzi, w których nie ma kanalizacji.
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4501
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
czy rzeczpospolita pazdziochowa z prywatna toaleta publiczna, jak we wrocku:)
- wpk
- wpkx
- Posty: 38949
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Maciek... Czuję się jak gówniarz czytający z wypiekami na twarzy literaturę pozytywistyczną, np. "Lalkę"...
Tylko nie myśl, że ja w luksusach wychowany i nie znam "realiów"... Stuletnia, waląca się chałupa, z przedwojenną dobudówką w której mieszkali lokatorzy, woda ze studni ulicznej a sracz w komórce - takie miałem dzieciństwo. Wodę ojciec doprowadził na początku lat siedemdziesiątych, po wyprowadzeniu się lokatorów z ich kuchni zrobił łazienkę - "kolumna" do grzania wody i używana wanna, z której odpływ był poprowadzony wielometrową gumową rurą na sąsiednią ulicę, zamarzał każdej zimy i trzeba go było odmrażać przez kładzenie szmat i polewanie wrzątkiem. A WC w domu zrobił dopiero na początku lat 80, gdy ja z matką i siostrą mieszkaliśmy już w bloku. Po rozwodzie. To WC zrobił dla swojej późniejszej drugiej żony, czyli mojej macochy, i tylko dlatego, że ona nie chciała srać w "rewitalizowanej" specjalnie na jej przyjazd płytami pilśniowymi dawnej sławojce komórkowej. Macoszka, dziewczyna z Zielonej Góry, młodsza o lat 21, rzekła, że tam srać nie będzie, bo są pająki. Ojciec na to - Sraj gdziekolwiek! Jednak gdy narżnęła na środku dolnego podwórka, zrobił to WC w domu... Jakie było, takie było, ale, kurwa, się dało.
Jako dziecko kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z pewnych rzeczy, ale niedawno rozmawiałem z matką o gościach-efemerydach - ktokolwiek nie został zaproszony, przychodził nawet chętnie... raz i w większości nigdy więcej, bo był zszokowany warunkami.
Tylko nie myśl, że ja w luksusach wychowany i nie znam "realiów"... Stuletnia, waląca się chałupa, z przedwojenną dobudówką w której mieszkali lokatorzy, woda ze studni ulicznej a sracz w komórce - takie miałem dzieciństwo. Wodę ojciec doprowadził na początku lat siedemdziesiątych, po wyprowadzeniu się lokatorów z ich kuchni zrobił łazienkę - "kolumna" do grzania wody i używana wanna, z której odpływ był poprowadzony wielometrową gumową rurą na sąsiednią ulicę, zamarzał każdej zimy i trzeba go było odmrażać przez kładzenie szmat i polewanie wrzątkiem. A WC w domu zrobił dopiero na początku lat 80, gdy ja z matką i siostrą mieszkaliśmy już w bloku. Po rozwodzie. To WC zrobił dla swojej późniejszej drugiej żony, czyli mojej macochy, i tylko dlatego, że ona nie chciała srać w "rewitalizowanej" specjalnie na jej przyjazd płytami pilśniowymi dawnej sławojce komórkowej. Macoszka, dziewczyna z Zielonej Góry, młodsza o lat 21, rzekła, że tam srać nie będzie, bo są pająki. Ojciec na to - Sraj gdziekolwiek! Jednak gdy narżnęła na środku dolnego podwórka, zrobił to WC w domu... Jakie było, takie było, ale, kurwa, się dało.
Jako dziecko kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z pewnych rzeczy, ale niedawno rozmawiałem z matką o gościach-efemerydach - ktokolwiek nie został zaproszony, przychodził nawet chętnie... raz i w większości nigdy więcej, bo był zszokowany warunkami.
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4501
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
o ja pierdu, dobrze, ze pije z mackiem, jutro posprzatam
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
GW dzisiaj:
"Jak dowiedziała się "Wyborcza", wojewoda łódzki polecił prezydent Łodzi natychmiastową ewakuację mieszkańców pięciu kamienic, którym grozi zawalenie. Do lokali zastępczych trafią najpóźniej w piątek."
Jak wspomniałem, sytuacja jest "rozwojowa" i należy spodziewać się dalszych doniesień z frontu.
"Jak dowiedziała się "Wyborcza", wojewoda łódzki polecił prezydent Łodzi natychmiastową ewakuację mieszkańców pięciu kamienic, którym grozi zawalenie. Do lokali zastępczych trafią najpóźniej w piątek."
Jak wspomniałem, sytuacja jest "rozwojowa" i należy spodziewać się dalszych doniesień z frontu.
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
- wpk
- wpkx
- Posty: 38949
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dominikanie?
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A może efekt motyla.
Jedno pierdnięcie i ściany nie ma.
Dodano po 4 minutach 40 strzałach znikąd:
Jest teraz jakiś kaszbek w Sony?
Jedno pierdnięcie i ściany nie ma.
Dodano po 4 minutach 40 strzałach znikąd:
Jest teraz jakiś kaszbek w Sony?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38949
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ale w Łodzi?