sorevell pisze: ↑25 lis 2019, 18:34
puch24 pisze:Tesla to zapałka gorsza od Trabanta.
Nomen omen też na T.
Jeździ tego trochę po Warszawie, ale żadnej nadpalonej jeszcze nie widziałem.
Nic dziwnego, że nie widziałeś nadpalonej, bo one spalają się do cna. Nie idzie tego draństwa ugasić, a nawet po ugaszeniu pożar sam wznieca się ponownie. Amerykanie wprowadzili specjalne wytyczne dla straży pożarnej, jak gasić Tesle i jak je potem transportować i składować - zdaje się, że trzeba zachować odstęp 5 metrów (15 stóp) od wszystkiego innego ze względu na ryzyko samowzbudzenia pożaru. Jakieś tam tygodnie czy niewielkie miesiące temu w Polsce też jakaś się zjarała.
W Stanach głośny jest trwający obecnie proces, w którym rodzina zmarłego pozywa Teslę, ponieważ po wypadku - wcale nie bardzo poważnym, dającym wszelkie szanse przeżycia uderzenia - Tesla spłonęła, nie wysuwając klamek, które umożliwiłyby pomoc z zewnątrz. Ratownicy stali bezradni, nie mogąc dostać się do środka. Podobno jest jakiś sposób, żeby ją otworzyć ręcznie, awaryjnie, tyle, że trzeba wiedzieć jak.
Jakiś czas temu ten mały od Clarksona też ledwie uszedł z życiem z wypadku takiego elektrycznego samochodu sportowego w Szwajcarii - wypadł z toru testowego i samochód od razu zapłonął.
Akumulatory litowo-jonowe są bardzo niebezpieczne.
Znane są co najmniej dwa wypadki wybuchu pożaru baterii czy akumulatorów litowych, przewożonych samolotami transportowymi, które zakończyły się tragicznie. Zwłaszcza jeden z nich jest szczególnie bolesny, bo pilotowi prawie-prawie udałoby się wylądować. Najgorsze jest to, że dochodzenie wykazało, że taki pożar jest praktycznie nie do ugaszenia żadnymi normalnymi środkami, bo, zdaje się, w reakcji wydziela się tlen, który podtrzymuje pożar, a reakcja jest silnie egzotermiczna i pożar błyskawicznie osiąga tak wysokie temperatury, że niszczy wszystko.