Czy to to ubezpieczenie, którego pełna nazwa brzmi: "Bezpieczny powrót w sosnowej skrzynce"?
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nogami do przodu!
Dodano po 15 minutach 11 strzałach znikąd:
Dodano po 15 minutach 11 strzałach znikąd:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
W bloku naprzeciwko mojego ktoś chyba zmarł i to nie wiem czy nie jakiś czas temu.
Przyjechały dwa wozy SP i Policja. Strażacy weszli do kosza, podnieśli ich na wysokość 7 piętra i świecą latarkami przez okno i próbują megafonem "obudzić" lokatora.
Już był taki przypadek w tamtym bloku, ale w innej klatce, że gościu zmarł leżał i już zaczął go kot podjadać, jak sąsiedzi powiadomili strażaków.
Dodano po 2 minutach 24 strzałach znikąd:
Strażacy weszli przez okno do mieszkania bo w koszu ich już nie ma.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Los samotnych, najczęściej starszych osób... 

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Niestety.
Przyjechał ambulans P, za to wóz strażacki z drabiną już wraca do jednostki. Został drugi, taki ogólnego przeznaczenia.
Przyjechał ambulans P, za to wóz strażacki z drabiną już wraca do jednostki. Został drugi, taki ogólnego przeznaczenia.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Jenak zupełnie nie rozumiem akcji z włamywaniem się przez okno na 7 piętrze, zamiast przez drzwi z korytarza - przecież koszty i niebezpieczeństwo nieporównywalne.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wiem, nie znam się. Może drzwi były antywłamaniowe, a okno na przykład uchylone i było łatwiej. Wierzę, że strażacy wiedzieli co robią. Zresztą już ich nie ma, Policja zgasiła szklanki i zaparkowała na wolnym miejscu i jeszcze karetka jest.
Akurat podjechali pod samą bramę i przyjechała też druga P, ale na bombach. Może to coś więcej niż "zwykła" śmierć.
Jedna karetka na bombach pojechała, druga została.
Mieszkanie obok mojego. Mieszkali tam sąsiedzi znani od dawna. Najpierw matka sąsiada, syn kupił jej mniejsze mieszkanie, a potem sąsiad z żoną się wprowadził, ale zanim to zrobił, przeprowadził remont kapitalny w tym wstawił jakieś wypasione drzwi anywłamaniowe z porządnie osadzoną ościeżnicą i zamkami odpornymi na rozwiercanie. Pracował w branży budowlanej i miał znajomą ekipę. Nawet u mnie robili remont przedpokoju, jednego pokoju i kuchni. Bardzo porządnie. Do ad rema jednak. Mieszkało się z sąsiadami spoko, młodzi, kilka lat starsi ode mnie. Do czasu jednak, sąsiad trochę za dużo myślał tą mniejszą głową, co dziwne, bo żonę miał bardzo fajną, nawet córkę mieli. W końcu jednak żona z porożem się w drzwiach przestała mieścić, zabrała córkę i się wyprowadziła. Sąsiad za to sprowadził do mieszkania matkę i tak sobie w dwoje żyli. Żona jednak postanowiła się zemścić i jak sąsiad był w pracy, a jego matka w mieszkaniu, przyjechała i cichcem nalała do każdego z zamków super glue. Klej związał i utwardził się.
Skończyło się kilkugodzinnym kuciem i wyjęciem drzwi razem z ościeżnica. Każdy kto kiedykolwiek próbował wywiercić otwór w wielkiej płycie wie jak to łatwy do obróbki materiał jest.
Mieszkanie w końcu sprzedali i teraz tam mieszkają zupełnie inni ludzie, młode małżeństwo, w zeszłym roku im się córka urodziła. Kiedyś im pewnie sprzedam tę historię.
Akurat podjechali pod samą bramę i przyjechała też druga P, ale na bombach. Może to coś więcej niż "zwykła" śmierć.
Jedna karetka na bombach pojechała, druga została.
Mieszkanie obok mojego. Mieszkali tam sąsiedzi znani od dawna. Najpierw matka sąsiada, syn kupił jej mniejsze mieszkanie, a potem sąsiad z żoną się wprowadził, ale zanim to zrobił, przeprowadził remont kapitalny w tym wstawił jakieś wypasione drzwi anywłamaniowe z porządnie osadzoną ościeżnicą i zamkami odpornymi na rozwiercanie. Pracował w branży budowlanej i miał znajomą ekipę. Nawet u mnie robili remont przedpokoju, jednego pokoju i kuchni. Bardzo porządnie. Do ad rema jednak. Mieszkało się z sąsiadami spoko, młodzi, kilka lat starsi ode mnie. Do czasu jednak, sąsiad trochę za dużo myślał tą mniejszą głową, co dziwne, bo żonę miał bardzo fajną, nawet córkę mieli. W końcu jednak żona z porożem się w drzwiach przestała mieścić, zabrała córkę i się wyprowadziła. Sąsiad za to sprowadził do mieszkania matkę i tak sobie w dwoje żyli. Żona jednak postanowiła się zemścić i jak sąsiad był w pracy, a jego matka w mieszkaniu, przyjechała i cichcem nalała do każdego z zamków super glue. Klej związał i utwardził się.
Skończyło się kilkugodzinnym kuciem i wyjęciem drzwi razem z ościeżnica. Każdy kto kiedykolwiek próbował wywiercić otwór w wielkiej płycie wie jak to łatwy do obróbki materiał jest.
Mieszkanie w końcu sprzedali i teraz tam mieszkają zupełnie inni ludzie, młode małżeństwo, w zeszłym roku im się córka urodziła. Kiedyś im pewnie sprzedam tę historię.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Strażacy też chcą czuć się potrzebni.
Czytaliście takie opowiadanie w fantastyce Twardy Gliniarz?
O starciu korporacji.
Czytaliście takie opowiadanie w fantastyce Twardy Gliniarz?
O starciu korporacji.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tomek, gdy matka dostała mieszkanie w bloku na początku lat 80, wierciłem w wielkiej płycie.
Małą Celmą bez udaru.
Chyba nic więcej nie muszę pisać.
Lena, co z tym zdjęciem?
Małą Celmą bez udaru.
Chyba nic więcej nie muszę pisać.
Lena, co z tym zdjęciem?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Woytku, bez udaru to byś wiercił do tej pory. Bez udaru to na wielkiej płycie dało się tylko spalić wiertło.