Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A jednak kilka cholernych dziur wywierciłem, i dlatego tak to pamiętam po tych prawie 40 latach.
Ale oczywiście możesz w to nie wierzyć.
Ale oczywiście możesz w to nie wierzyć.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wierzę, droczę się tylko.
W każdym razie ja mam wiertarkę z udarem hydropneumatycznym i dobre wiertła. Nie mam problemu, idzie jak w masło. Jak miałem zwykłą wiertarkę udarową, to na jeden otwór zwykle szły dwa wiertła.
W każdym razie ja mam wiertarkę z udarem hydropneumatycznym i dobre wiertła. Nie mam problemu, idzie jak w masło. Jak miałem zwykłą wiertarkę udarową, to na jeden otwór zwykle szły dwa wiertła.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kurwa, wiem.
"Zwykły" udar to bezsensownie duża częstotliwość i bezsensownie mały skok.
A ta Celma - na licencji Boscha - nie miała nawet tego. Dostępna była opcjonalna "nasadka udarowa", ale jej nie mieliśmy.
Potem, w Składnicy Harcerskiej, kupiliśmy Black&Deckera - straszliwe gówno, niby mocniejsze od Celmy, ale gorsze, jednak "udar" był.
Prawdziwy poznałem dopiero po wielu latach, w młotowiertarkach.
Dodano po 2 minutach 13 strzałach znikąd:
PS I węgliki były spiekane do szczętu.
"Zwykły" udar to bezsensownie duża częstotliwość i bezsensownie mały skok.
A ta Celma - na licencji Boscha - nie miała nawet tego. Dostępna była opcjonalna "nasadka udarowa", ale jej nie mieliśmy.
Potem, w Składnicy Harcerskiej, kupiliśmy Black&Deckera - straszliwe gówno, niby mocniejsze od Celmy, ale gorsze, jednak "udar" był.
Prawdziwy poznałem dopiero po wielu latach, w młotowiertarkach.
Dodano po 2 minutach 13 strzałach znikąd:
PS I węgliki były spiekane do szczętu.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Może brzmi to niewiarygodnie, ale kiedyś w PRLu kołki stalowe wstrzeliwano do żelbetonu za pomocą gazowych
osadzaków. Widziałem fachowca jak wstrzeliwał u rodziców takie kołki do mocowania karniszy.
osadzaków. Widziałem fachowca jak wstrzeliwał u rodziców takie kołki do mocowania karniszy.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Gazowych? Jesteś pewien?
Znany mi i powszechnie wówczas używany pistolet do wstrzeliwania kołków był bronią palną - na ładunki w zaślepionych łuskach kalibru chyba 6.35.
Tym ładunkom mój ojciec-piroman (gdyż spędził dzieciństwo bawiąc się powojennymi niewypałami/niewybuchami... i przeżył) rozłuskiwał czubek, wtykał główkę sztormowej zapałki (ach, gdzie one, gdzie?), pocierał draską i rzucał w tłum - kilka sekund się to paliło po czym wybuchało - by lokalnych imprezowiczów przelęknąć...
A koktajle owe zwał godrylami.
PS Jeden grot - pocisk - kołek od tegoż pistoletu wciąż posiadam w skrzynce narzędziowej. Jest niesamowicie twardy i służy jako punktak.
Znany mi i powszechnie wówczas używany pistolet do wstrzeliwania kołków był bronią palną - na ładunki w zaślepionych łuskach kalibru chyba 6.35.
Tym ładunkom mój ojciec-piroman (gdyż spędził dzieciństwo bawiąc się powojennymi niewypałami/niewybuchami... i przeżył) rozłuskiwał czubek, wtykał główkę sztormowej zapałki (ach, gdzie one, gdzie?), pocierał draską i rzucał w tłum - kilka sekund się to paliło po czym wybuchało - by lokalnych imprezowiczów przelęknąć...
A koktajle owe zwał godrylami.
PS Jeden grot - pocisk - kołek od tegoż pistoletu wciąż posiadam w skrzynce narzędziowej. Jest niesamowicie twardy i służy jako punktak.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mój tato ze wujkiem wstrzeliwali takie kołki, jak trzeba było ocieplić od wewnątrz pokój, żeby go grzyb nie zjadł.
Nie pamiętam, który pożyczył pistolet, amunicję i kołki do tego z pracy, ale w PRL to nie był problem, jako amunicji używano ślepaków od KBKSu, a w każdym razie ślepych nabojów bocznego zapłonu w kalibrze ok. 5 mm. Miałem potem worek mosiężnych łusek.
Z ciekawostek, to blok miałem ocieplany trzy razy, najpierw tylko szczyty za pomocą waty szklanej, krytej blachą. Po kilku latach docieplili to co zostało za pomocą otynkowanego styropianu. Po kolejnych kilkunastu latach zerwali wszystko i położyli po całości styropian i otynkowali. W każdym razie styropian kładli na klej, ale potem mocowali za pomocą kotw, pod które musieli wywiercić otwory. Cały dzień się niosło po bloku. Ja dałem radę wysiedzieć w tym 20 minut, poszedłem pojeździć na rowerze. Jak wróciłem już było po.
Nie pamiętam, który pożyczył pistolet, amunicję i kołki do tego z pracy, ale w PRL to nie był problem, jako amunicji używano ślepaków od KBKSu, a w każdym razie ślepych nabojów bocznego zapłonu w kalibrze ok. 5 mm. Miałem potem worek mosiężnych łusek.
Z ciekawostek, to blok miałem ocieplany trzy razy, najpierw tylko szczyty za pomocą waty szklanej, krytej blachą. Po kilku latach docieplili to co zostało za pomocą otynkowanego styropianu. Po kolejnych kilkunastu latach zerwali wszystko i położyli po całości styropian i otynkowali. W każdym razie styropian kładli na klej, ale potem mocowali za pomocą kotw, pod które musieli wywiercić otwory. Cały dzień się niosło po bloku. Ja dałem radę wysiedzieć w tym 20 minut, poszedłem pojeździć na rowerze. Jak wróciłem już było po.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mocarny jest rower Twój.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wydawało mi się, że to były osadzarki na amunicję, ale nie byłem pewny i zaryzykowałem gazowe, takie jak są współcześnie.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Swoją drogą jak wiele się zmieniło. Jako kilkulatek miałem świadomość co to jest łuska od KBKSu, choć nie umiałem rozwinąć tego skrótu, nawet chyba nie wiedziałem, że to skrót. Wszyscy mówili kabekaes i wiedzieli, że to karabin. Z tym, że harcerstwo było bardzo powszechne, nie należałem, ale miałem wielu kolegów, którzy byli harcerzami. Wielu z nas miało starsze rodzeństwo w szkole średniej, które już strzelało na PO. Czasem ktoś miał brata w wojsku.
Teraz jak bym pokazał taką łuskę mojemu siedmioletniemu siostrzeńcowi, to za Chiny ludowe by nie zgadł co to jest. PO jeszcze w szkole średniej jest? Teraz to się pewnie tylko z partią polityczną młodzieży kojarzy.
Teraz jak bym pokazał taką łuskę mojemu siedmioletniemu siostrzeńcowi, to za Chiny ludowe by nie zgadł co to jest. PO jeszcze w szkole średniej jest? Teraz to się pewnie tylko z partią polityczną młodzieży kojarzy.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Signum temporis.
Smutek...
Radość...
Smutek.
Smutek...
Radość...
Smutek.