Szmelcwageny i inne

off-duty
ODPOWIEDZ
cz4rnuch

Re: Szmelcwageny i inne

#4591

Post autor: cz4rnuch »

Oczywiscie. Prawie nowka przecie. Nie?wiem o co mu biega.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8695
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Szmelcwageny i inne

#4592

Post autor: vid3 »

Tajemniczy mechanik.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38945
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Szmelcwageny i inne

#4593

Post autor: wpk »

Pewnie chce orżnąć cz4rnuszka i odkupić za bezcen, cwaniaczek.
cz4rnuch

Re: Szmelcwageny i inne

#4594

Post autor: cz4rnuch »

Nie ze mną te numery.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Metanoia

Re: Szmelcwageny i inne

#4595

Post autor: Metanoia »

cz4rnuch pisze: 26 sty 2020, 10:15 Przedwczora mnie mechanik tajemniczo zapytal czy zamierzam tym swoim zjezdzić dłużej niż pół roku.
Ja kiedyś nie tłumacząc szczegółów zapytałam siedzącą obok mnie w samochodzie koleżankę "wrócisz do domu karetką?"
Chwilę później po jej minie zrozumiałam, że powinnam jej wytłumaczyć iż chcę zabrać karetkę ze szpitala na diagnostykę i czy mogłaby ją poprowadzić.
Dobrze, że nie wysiadła podczas jazdy, wtedy bezwzględnie wracałaby karetką.
puch24

Re: Szmelcwageny i inne

#4596

Post autor: puch24 »

cz4rnuch pisze: 26 sty 2020, 10:15 Przedwczora mnie mechanik tajemniczo zapytal czy zamierzam tym swoim zjezdzić dłużej niż pół roku.
Moja półsiostra dojeżdżała 126p po naszym ojcu. Był to wyrób samochodopodobny (rocznik chyba 89), kupiony w ramach akcji z początku lat 80-tych "kup los za 135 tys. zł.", kiedy można było wpłacić te pieniądze i losowało się rok odbioru auta. Oni wylosowali 88 albo 89. Od samego początku składał się z jednej wielkiej awarii, tzn. psuło się w nim WSZYSTKO, i rzeczy grube, i pierdoły. Pierwszy raz jechałem nim gdy miał ok. 500 km i już wtedy psuł się - po wciśnięciu gazu rozłączała się dźwigienka sterowania przepustnicą przy gaźniku i wyrób samochodopodobny stawał na środku skrzyżowania przy ruszaniu spod świateł. Zepsuł się też wtedy wyłącznik krańcowy wycieraczek... Jak się zatrzymały, położyły, to już nie ruszyły. Trzeba było poruszyć samą wycieraczką. Wracaliśmy nocą do Warszawy i mżyło. Ja prowadziłem, ojciec siedział obok. Ja do ojca: - Włącz wycieraczki. Tata macha mi dźwigienką pod kierownicą. oczywiście bez skutku. Ja: - Nie tutaj, tylko za oknem. Tata odkręca szybę, wyciąga rękę, łapie za wycieraczkę, porusza nią, wycieraczki ruszają. Ale ponieważ zaledwie mży, a nie pada, po chwili trzeba je wyłączyć. I po chwili od nowa: - Tato, włącz wycieraczki... ;-)
Ale to był mały pan Pikuś, bo później były poważne awarie silnika, skrzyni biegów. zwarcie przewodu plusowego przy rozruszniku z wahaczem i prawie pożar, itd. Same radości. Ja miałem z nim kontakt sporadyczny, wakacyjny, ale i tak doprowadzał mnie do rozpaczy, siwizny, i czego tam jeszcze.
Co ciekawe, mój kolega miał jego dokładnego równolatka, który, jak na 126p, był pojazdem niemal zupełnie bezawaryjnym.
Półsiostra dojeżdżała go, już gdy ojca nie było, aż w końcu wzięła w leasing Toyotę Yaris, ale Malucha nie pozbyła się i trzymała go jako samochód zapasowy w rodzinie.
Kiedy pojechała na przegląd, okazało się, że to już ostatnia rubryczka w dowodzie rejestracyjnym i nie będzie miejsca na dalsze wpisy. Diagnosta powiedział jej: - Ale już niech pani nie przedłuża tego dowodu... ;-)

Dodano po 3 minutach 10 strzałach znikąd:
Metanoia pisze: 26 sty 2020, 16:15
cz4rnuch pisze: 26 sty 2020, 10:15 Przedwczora mnie mechanik tajemniczo zapytal czy zamierzam tym swoim zjezdzić dłużej niż pół roku.
Ja kiedyś nie tłumacząc szczegółów zapytałam siedzącą obok mnie w samochodzie koleżankę "wrócisz do domu karetką?"
Chwilę później po jej minie zrozumiałam, że powinnam jej wytłumaczyć iż chcę zabrać karetkę ze szpitala na diagnostykę i czy mogłaby ją poprowadzić.
Dobrze, że nie wysiadła podczas jazdy, wtedy bezwzględnie wracałaby karetką.
Ale jajo.
Musisz podszkolić się z efektywnej komunikacji. ;-)
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38945
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Szmelcwageny i inne

#4597

Post autor: wpk »

Metka, od teraz widzę Cię w karetce takiej, jak w Ghost Busters. :)
Zatem czy przyjedziesz mi na ratunek?
cz4rnuch

Re: Szmelcwageny i inne

#4598

Post autor: cz4rnuch »

puch24 pisze: 26 sty 2020, 16:41...Zepsuł się też wtedy wyłącznik krańcowy wycieraczek... Jak się zatrzymały, położyły, to już nie ruszyły. Trzeba było poruszyć samą wycieraczką. Wracaliśmy nocą do Warszawy i mżyło. Ja prowadziłem, ojciec siedział obok. Ja do ojca: - Włącz wycieraczki. Tata macha mi dźwigienką pod kierownicą. oczywiście bez skutku. Ja: - Nie tutaj, tylko za oknem. Tata odkręca szybę, wyciąga rękę, łapie za wycieraczkę, porusza nią, wycieraczki ruszają. Ale ponieważ zaledwie mży, a nie pada, po chwili trzeba je wyłączyć. I po chwili od nowa: - Tato, włącz wycieraczki... ;-)
Ale to był mały pan Pikuś, bo później były poważne awarie silnika, skrzyni biegów. zwarcie przewodu plusowego przy rozruszniku z wahaczem i prawie pożar, itd...
Znaczy się, że pożar przede mną, bo na razie siadły mi wycieraczki :)
nordenvind

Re: Szmelcwageny i inne

#4599

Post autor: nordenvind »

Muszę kupić auto do 20tys, benzyna 1.6-1.8 najlepiej 5drzwiowy hatchback... i zaczyna się
wydziwianie typu..."najbardziej podobają mi się sedany". Weź do takiej szuflady wrzuć średniej
wielkości psa. Jutro jadę obejrzeć bmw 116 na niemieckich numerach, bo jest na miejscu i nawet blisko,
chociaż 116 też "nie podoba się".... :twisted:
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38945
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Szmelcwageny i inne

#4600

Post autor: wpk »

Musisz? Naprawdę?
Poldka kup.
Starczy Ci na dodatkowe 3 na zapas.
ODPOWIEDZ