Herr X pisze:Jak to koncerty przed projektorem?...
Jak się nie ma co się lubi itd.
Oczywistą oczywistością jest (dla mnie), że miło zasiąść w mniejszej bądź większej (niekoniecznie klimatyzowanej) sali i dać się ponieść falom wpadającym w ucho.
Lecz nie zawsze się da.
Gdy w 2007, jakoś na początku, ogłoszono, że Led Zeppelin (z synem zamiast ojca) zagrają po latach, to szarpło mnie wewnętrznie, że muszę. Ceny jednakże przewyższyły.
Wiedziałem, że kupię dvd. Wieść gminna niosła od lat, że Page bywa zbyt łasy na kasę, by nie wydać. Dvd nie kasy. Więc kupię bo będzie co. Co zresztą uczyniłem.
Lecz wcześniej zawartość przyszłej dvd ukazała się oczom chętnym w kinach. Zasiadłem więc z córką pomiędzy projektorem, a ekranem. A było to 4 lata temu. I 17 dni. W Krakowie w Multikinie.
Ciekawym było być na prawie koncercie bez artysty. Znaczy był. Zwizualizowany światłem. Ale i tak nie przeszkodziło to publice (wypełniającej szczelnie) szaleć jak za dawnych czasów. Co wieść gminna nr 2 przyniosła.