Ale co Wy mi tu, Nordenvind... Jaka taryfa ulgowa? Nie potrzebuję. Próbuję tylko przekonać kolegów, że nie zawsze jak się wydaje, że jest przejebane to znaczy że jest. Życie jest jakie jest, dzieciaki na raka umierają, a my staruchy, cóż. Ja też raka nie mam, na ulicy nie leżę, jakoś się żyje, nadzieja jest... jakaś. Chuj z taryfą ulgową. Natomiast gorąco polecam jednak wizytę u psychitary i tabletki, kiedyś to obśmiewałem, a dziś sobie chwalę. Matce też poleciłem na jej wieczną egzaltację i nerwicę, ale mnie opierdoliła, że psychiczna nie jest

Fuck, zęby już umyłem, ale chyba naleję se kieliszeczek pigwówki. U nas pogoda pod psem.