Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

off-duty
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8699
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15881

Post autor: vid3 »

Ta,
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15882

Post autor: puch24 »

vid3 pisze: 08 lis 2019, 22:08Efekt domina?
Nie wiem, bo czytałem tylko na główek (nie mam prenumeraty GW).

O, z Expressu:

"Wojewoda łódzki Zbigniew Rau polecił prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej przeprowadzenie natychmiastowej ewakuacji pięciu gminnych budynków, którym grozi zawalenie. Podobne polecenie wojewoda wydał również w przypadku przypadku jednej prywatnej kamienicy. Ich lokatorzy powinni jeszcze dziś opuścić mieszkania, problem w tym, że większość nie zamierza tego zrobić.- W ostatnich dniach w Łodzi doszło do zawalenia się kamienic przy ul. Rewolucji 1905 r. 29 i 31 oraz Wólczańskiej 43. W obliczu takich katastrof wojewoda bardzo zaniepokoił się stanem kamienic łódzkich kamienic i nakazał Wojewódzkiemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego o przedstawienie dokumentów pokazujących stan kamienic w Łodzi - mówi Elżbieta Węgrzynowska, rzecznik wojewody łódzkiego. - W piśmie, które otrzymaliśmy, a które jest sporządzone na podstawie raportu z 2018 r. wynika, że 82 lokale są zagrożone jakiejś katastrofy budowlanej oraz 17 budynków, które są wpisane na listę jako zagrożone zawaleniem. Sprawdziliśmy, czy te 17 kamienic nie jest zamieszkałych. Okazało się, że w 6 z tych kamienic są mieszkańcy. Wojewoda jest wysoce zadziwiony i zaniepokojony, że władze miasta znając tę sytuację od 2018 r., nie podjęły działań aby zabezpieczyć bezpieczeństwo mieszkańców, dlatego też wystosował do władz Łodzi pismo z poleceniem, aby jak najszybciej zakończyć sytuację w której życie i zdrowie mieszkańców może być zagrożone. W przypadku 6 budynków mieszańcy musza być natychmiastowo ewakuowani do lokali zastępczych."

Podejrzewam, że może tu też chodzić o przepychankę, bo Rau jest zaciekłym PiSowiczem, a Zdanowska - zaciekłą PeOwiczką, i są ze sobą ostro skonfliktowani, co już wielokrotnie się przejawiało. Np. swego czasu chyba właśnie Rau nakazał zmianę nazwy Placu Zwycięstwa na Plac Lecha Kaczyńskiego, konkurencja to obaliła i przemianowała z powrotem na Plac Zwycięstwa, Rau znów to przemianował na Plac Lecha Kaczyńskiego, a ostatecznie jednak wróciła nazwa Plac Zwycięstwa, bo okazało się, że Rau jednak zrobił to bezprawnie... Ale chyba czterokrotnie zmieniano tablice, w odstępie kilku tygodni.

Dodano po 35 strzałach znikąd:
vid3 pisze: 08 lis 2019, 22:22 A może efekt motyla.
Jedno pierdnięcie i ściany nie ma.

Dodano po 4 minutach 40 strzałach znikąd:
Jest teraz jakiś kaszbek w Sony?
Kaszubek nie będzie kandydował, więc się nie liczy.

Nie wiem, czy będzie efekt domina; chyba nie chodzi o kamienice sąsiadujące ze sobą.
Może nawet lepiej byłoby, gdyby nie były sąsiednie; ponieważ sąsiednie budynki wspierają się wzajemnie, można spodziewać się, że usunięcie nawet jednego prędzej czy później spowoduje zawalenie się sąsiednich, więc rozbiórka sześciu w różnych punktach tylko przyspieszy proces... ;-)
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8699
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15883

Post autor: vid3 »

O jest ale ...
Off Topic
Kiedy zakupiłeś/aś swój produkt?* UWAGA: Wniosek można złożyć dopiero po czternaście (14) dniach od daty zakupu.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38949
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15884

Post autor: wpk »

puch24 pisze: 08 lis 2019, 22:31 O, z Expressu:

przypadku przypadku
nakazał (…) o przedstawienie
są zagrożone jakiejś katastrofy
zabezpieczyć bezpieczeństwo
Nieźle.
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15885

Post autor: puch24 »

No cóż, to internetowe wydanie gazety niekoniecznie wysokich lotów... ;-)
Wiesz, jak teraz piszą... :-(

Dodano po 1 godzinie 25 strzałach znikąd:
wpk pisze: 08 lis 2019, 17:35 Maciek... Czuję się jak gówniarz czytający z wypiekami na twarzy literaturę pozytywistyczną, np. "Lalkę"...

Tylko nie myśl, że ja w luksusach wychowany i nie znam "realiów"... Stuletnia, waląca się chałupa, z przedwojenną dobudówką w której mieszkali lokatorzy, woda ze studni ulicznej a sracz w komórce - takie miałem dzieciństwo.
No, to mnie zastrzeliłeś, bo ja Ci nie podskoczę. ;-)
Ja jestem jednak wodociągowego i kanalizacyjnego chowu, choć niekoniecznie blokowego.

Jako zupełnie małe dziecko, zaraz po urodzeniu, mieszkałem w drewnianym domu pod Warszawą, w którym do niedawna przed moim urodzeniem nie było wody bieżącej i normalnej łazienki, itd. Była studnia i drewniany kibelek, i to dwuosobowy, choć oczywiście przyzwoicie rozdzielony ścianką. :-D
Jakiś czas przed moim urodzeniem mój "piracki dziadek" (wg Twojej nomenklatury), czyli drugi mąż mojej ojcowej babci (pierwszy, mój dziadek, zginął w Katyniu) zaprowadził tam hydrofor i szambo i zbudował normalną łazienkę. Ponieważ doprowadził też gaz, to był i gazowy piecyk, podgrzewający wodę do mycia. A w ogóle ten domek został postawiony przez mojego pradziadka tuż przed wojną jako domek letniskowy. Po zburzeniu Warszawy w powstaniu rodzina z konieczności przeniosła się tam na wieś, pod Warszawę. Mnie jednak już ominął etap sławojkowy i przez długi czas potem wzdragałem się przed korzystaniem z takich ustępów, bo nie byłem im "zwyczajny". ;-) (jak wspomnianych wcześniej kilka osób).
Poza tym, umówmy się, sławojka może być czysta i higieniczna na miarę możliwości, a może też być maksymalnie odpychająca.

Gdy miałem bardzo niewiele lat moi rodzice rozstali się, i wróciłem z mamą do Łodzi, do dziadków, którzy mieszkali wtedy w kamienicy blisko centrum miasta. Była to taka trochę lepsza kamienica, o wyższym, ale nie najwyższym standardzie, w której dziadkowie zamieszkali po wojnie.
Bo przed wojną też mieszkali w domach, także kamienicach, w których nie było wody bieżącej, a sprawy załatwiało się w sławojce na podwórzu.

W latach 20 i 30 w centrum Łodzi, na najelegantszych ulicach, zbudowano trochę nowoczesnych kamienic o wysokim standardzie, w których były duże, wielopokojowe (4-5) mieszkania, dla zdecydowanie "lepszych państwa". W mieszkaniach tych często było oddzielne wejście dla służby, zwykle przez małą sionkę prosto do kuchni, niekiedy nawet oddzielna służbowa klatka schodowa, oddzielna od klatki schodowej dla "państwa", w mieszkaniach tych były służbówki, spiżarnie, rozmaite schowki na sprzęty pomocnicze, często kilka toalet i łazienek, niekiedy winda (w budynkach 4-5 piętrowych), oczywiście centralne ogrzewanie (z lokalnej kotłowni), na dole pomieszczenie dla konsjerża, itp. Po wojnie często te mieszkania były dzielone na dwa mniejsze, wykorzystywano oddzielne wejścia, kilka łazienek i toalet do takich podziałów. Nawet podzielone, te mieszkania miały wysoki standard. Ale w sumie nie było wiele takich domów, no a przed wojną na takie mieszkania stać było tylko naprawdę lepsze państwo - dobrych lekarzy, prawników, przedsiębiorców, niektórych wysokich urzędników, i dla nich były przeznaczone.
Taką dość typową dobrą łódzką kamienicę z owego okresu można zobaczyć w "Va banku", tam, gdzie dziewczyna zwabiła Kramera na randkę.
A kolega opowiadał mi, że był kiedyś w jednej takiej naprawdę luksusowej kamienicy, w której w hallu mieszkania (!) było coś w rodzaju małego ozdobnego baseniku z wodą na środku pomieszczenia.

Kamienica, w której mieszkałem jako dziecko była sporo niższego standardu, ale jednak miała już podstawowe wygody, choć pochodzi ona (stoi do tej pory) z okresu wcześniejszego, przypuszczam że gdzieś z lat nastych, może wczesnych 20, no i nie była przeznaczona dla tak lepszego państwa. Myśmy mieszkali w oficynie, ale nie była to taka typowa ohydna łódzka oficyna na wąskiej parceli, gdzie budynki stoją wzdłuż granic parceli i są o wiele niższego standardu niż mieszkania frontowe.
W tej kamienicy oficyna była zbudowana podobnie jak budynek frontowy, była taką jakby "drugą linią", i mieszkania w niej niewiele ustępowały tym od frontu. Nie było tam przewidzianych żadnych pomieszczeń czy wejść dla służby, był to budynek dla "normalnych" ludzi, takich średnich - raczej na pewno nie dla robotników. W budynku była sieć wodociągowa i kanalizacja, ale pierwotnie była ona lokalna, tzn. z lokalnej, własnej studni, i, jak sądzę, pierwotnie było też własne szambo. Za moich czasów budynek był już oczywiście podłączony do wodociągów i kanalizacji miejskiej, ale pamiątką dawnych czasów był wielki metalowy zbiornik na wodę, umieszczony pod dachem, na wysokości strychu, nad klatką schodową - oczywiście już wtedy nieczynny. Ciekawostką była murowana, lastrikowa klatka schodowa, ale tylko do IV piętra, na którym mieszkaliśmy - wyżej, na strych, były schody drewniane. Strych był strychem użytkowym, można było na nim suszyć pranie, a w podwórku było w jednym ze skrzydeł budynku specjalne pomieszczenie pralni. Jedna z lokatorek zarządzała tym i "wydzielała" klucze.
W odróżnieniu od tego, co pisałem wcześniej, ta kamienica miała podpiwniczenie i mieszkania miały swoje własne piwnice/komórki, w których trzymało się głównie węgiel, bo, niestety, w budynku nie było centralnego ogrzewania, tylko piece, w których trzeba było palić. Właśnie m.in. konieczność targania węgla z piwnicy na IV piętro spowodowała, że dziadkowie, gdy przekroczyli 50-tkę, zaczęli starać się o mieszkanie w blokach.
Budynek nie był podłączony do sieci grzewczej, więc nie było ani centralnego ogrzewania, ani ciepłej wody. Nie wiem, jak inni lokatorzy, ale myśmy nie mieli żadnego gazowego piecyka do ogrzewania wody. Zdaje się, że nie wolno było, bo to wymagało odpowiedniej wentylacji do usuwania spalin. Wodę do mycia tak na co dzień grzało się po prostu na piecu kaflowym w kuchni albo na kuchence gazowej (mieliśmy taką małą, dwupalnikową, podłączoną gumowym wężem do rury). Mieliśmy też oddzielny gazowy piekarnik - wtedy odłączało się kuchenkę, podłączało piekarnik, i piekło.
W mieszkaniu był oddzielny kibelek, zaraz przy wejściu, w przedpokoju, z przedpokoju wchodziło się do małej kuchni i do dużego pokoju. Za dużym pokojem był, w amfiladzie, mały pokój, a za małym pokojem, też w amfiladzie - łazienka! W łazience była wanna i, uwaga, węglowy bojler do ogrzewania wody do kąpieli! Żeby urządzić kąpiel, trzeba było napuścić wody do bojlera, napalić pod nim, no i można było się kąpać. ;-) Oczywiście taką gruntowną kąpiel brało się więc w zasadzie raz w tygodniu, było to jednak trochę kłopotliwe.
Ogrzewaniem mieszkania był piec, umieszczony w ścianie pomiędzy pokojem dużym a małym. Napalenie w nim ogrzewało jednocześnie oba te pomieszczenia. W łazience za to było raczej chłodno, chyba, że się dobrze napaliło w bojlerze. Okna, oczywiście, wychodziły tylko na jedną stronę, z wyjątkiem małego okienka w łazience, które było w ścianie bocznej. A, i pamiętam jeszcze, w kibelku było maleńkie okienko na klatkę schodową... ;-)
Na jednym piętrze oficyny były cztery mieszkania podobne do naszego, a pośrodku, pomiędzy nimi, jedno mieszkanie niższego standardu - jeden pokój z kuchnią, maleńkim przedpokojem i kibelkiem, bez łazienki. W takim mieszkaniu, dwa piętra niżej, mieszkała moja ciotka, bratowa babci. Pierwotnie mieszkała z mężem (bratem babci) w dwupokojowym mieszkaniu na naszym IV piętrze, ale po śmierci wuja zmieniła mieszkanie na mniejsze i przeniosła się niżej do tego jednopokojowego. Oczywiście widywaliśmy się chyba codziennie, ciocia przychodziła też do nas na sobotnie kąpiele w łazience... ;-)

Wydaje mi się jednak, że to mieszkanie było nieco ponadstandardowe, jak na łódzkie warunki, mimo braku ogrzewania centralnego i ciepłej wody.

W każdym razie, z drewnianą sławojką, drewnianą wiejską chałupą, itp., jako dziecko nie miałem styczności, i zetknąłem się z takimi atrakcjami dopiero później, głównie w czasie wakacji na wsi (ojciec przez wiele lat wynajmował na letnie wakacje pokoje na różnych wsiach), albo w ośrodkach domków campingowych, gdzie przez długi czas były wspólne drewniane szalety... Z początku takie substandardowe (dla mnie) warunki załatwiania spraw były bardzo dużą przeszkodą... ;-) Później się przyzwyczaiłem. :-) Co więcej, do budowy kilku takich budek nawet rękę własną przyłożyłem. ;-)

Dodano po 54 minutach 12 strzałach znikąd:
W zasadzie powinno to być we wspomnieniach, ale...

Kwiecień 2000. Co prawda do samej budowy tej Zielonej Budki nie przyłożyłem ręki, natomiast przyłożyłem rękę do przygotowania dla niej nowego miejsca, jej przenoszenia na nowe miejsce, i stawiania jej tam. ;-)

Obrazek2049-31an by Maciej, on Flickr

Dodano po 13 minutach 12 strzałach znikąd:
Nie mam zgody na bezczeszczenie wizerunku:

Obrazek2049-35anblur by Maciej, on Flickr

Chyba ostatnie zdjęcie mojego ojca. :-( Kwiecień 2000.
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15886

Post autor: puch24 »

Oh, ze świeżych łódzkich ciekawostek: popękał wiadukt autostrady A1 nad jedną z dróg i został wyłączony z eksploatacji. Kierowcy muszą jeździć objazdem. Ekspertyza dopiero wykaże, co dalej.
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15887

Post autor: puch24 »

No i okazuje się, że chyba mam rację, że Rau wykorzystuje zagrożenie katastrofą budowlaną do walki ze Zdanowską:

https://tulodz.pl/wiadomosci,miasto,te- ... .html,3040

Jedna ze wskazanych kamienic jest w dobrym stanie, z pozostałych próbowano usunąć lokatorów, ale większość albo nie przyjęła oferowanych lokali zastępczych (tu się nie dziwię, bo podobno najczęściej są to straszne nory), albo po prostu odmówiła wyprowadzki i już. Potrzebne będą sądowe nakazy eksmisji.
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15888

Post autor: Owain »

A jeszcze tak w temacie ekologii. Wyczytałem ostatnio, że wyprodukowanie jednej koszulki bawełnianej pochłania ilość wody pitnej, która wystarczyłaby jednemu człowiekowi przez 20 lat. A potem przeczytałem, że 25% mikroplastiku w morzach pochodzi z prania ubrań syntetycznych. Tak źle i tak nie dobrze. To co, chodzić na golasa?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38949
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15889

Post autor: wpk »

No ba! Tylko trza zacząć od zabrania listków figowych ksiondzom.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8699
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#15890

Post autor: vid3 »

ODPOWIEDZ